- Powiedz mi, dlaczego ja się na
to zgodziłem? – zapytał zmęczonym głosem Chester, podążając niczym wierny
piesek za dziewczyną, która była w swoim żywiole.
Gdyby wiedział, na co się pisze,
na pewno nie poszedłby z nią do centrum handlowego. Daleko mu było do typu
faceta, który uwielbia biegać po sklepach i co chwilę przymierzać cudowne
ubrania od jakichś tam projektantów mody. Nie miał pojęcia, co niektórzy ludzie
widzieli w kolorowych fatałaszkach, którymi on nawet podłogi w salonie by nie
wytarł, bo bałby się, że zepsuje drogie panele.
Chester znacznie bardziej wolał posiedzieć na kanapie przed telewizorem
i pooglądać mecz albo pograć na konsoli w strzelankę. Tak, nie było nic
lepszego niż wyżywanie się na joysticku i rozstrzeliwanie przeciwników.
Niedawno nawet udało mu się namówić Ninę do dołączenia do gry i od razu tego
pożałował, gdy w kilkanaście minut wykonała misję, z którą on męczył się przez
kilka dni. Tłumaczył to tym, że nowicjusz zawsze ma więcej szczęścia, bo
przecież nie mógł dopuścić do siebie myśli, że jego dziewczyna mogłaby być w
tym od niego lepsza.
- Bo cię o to poprosiłam, a ty
mnie kochasz i nie mogłeś mi odmówić – powiedziała rozbawiona Nina, zerkając
przez ramię na mężczyznę, który miał minę cierpiętnika.
Wyglądał, jakby był poddawany
najgorszym torturom, a dziewczyna czerpała z tego niewyobrażalnie wielką
satysfakcję. Chciała go trochę pomęczyć, żeby nie myślał, że we wszystkim jest najlepszy.
Poza tym po wyrzuceniu tylu ubrań w ich szafie naprawdę zrobiło się pusto i
zaczynał w niej hulać wiatr. Nina nie była typem zakupoholiczki i do centrum
handlowego chodziła raz na miesiąc, a czasami nawet rzadziej. Zwykle albo nie
miała czasu na łażenie po sklepach, albo po prostu szkoda jej było pieniędzy na
nowe ubrania. Odkładała do specjalnej szkatułki oszczędności, a później za
jednym razem wydawała wszystko w sklepach. Musiała jednak trafić na odpowiedni
dzień, bo niekiedy nawet całodzienne łażenie po centrum handlowym kończyło się
brakiem nowych rzeczy, ale za to w portfelu wciąż znajdowały się pieniądze,
które ponownie lądowały w szkatułce i czekały tam na swoją kolej.
- I potrzebowałam tragarza –
dodała i pokazała Chesterowi język. Kiedy zmrużył groźnie oczy, uśmiechnęła się
szeroko i wzruszyła ramionami. Rozejrzała się dookoła, a gdy jej wzrok
zatrzymał się na wiszącej naprzeciwko niej męskiej marynarce, klasnęła ochoczo
w dłonie. – Zobacz, jaka cudowna! – powiedziała zachwycona, podbiegając do
stojaka.
- Przecież to męska – zauważył
Chester, podchodząc do Niny, która szukała odpowiedniego rozmiaru, a gdy
nareszcie go znalazła, zdjęła marynarkę ze stojaka i przyłożyła ją do swojego
chłopaka, chcąc zobaczyć mniej więcej jak będzie w niej wyglądał. – Chyba
żartujesz!
- Dlaczego? – spytała zaskoczona,
przyglądając się jego twarzy. Zmrużyła zabawnie oczy i uśmiechnęła się szeroko,
dochodząc do wniosku, że marynarka pasuje do niego idealnie. – Do twarzy ci w
niej.
- Kochanie, ja i marynarka? –
Chester parsknął śmiechem, kręcąc głową z rozbawieniem. – To tak, jakbyś kazała
Królowej Elżbiecie założyć glany. To się kupy nie trzyma!
- Chociaż przymierz! – poprosiła
błagalnym głosem, robiąc słodkie oczka. Wiedziała, że po takim czymś Chester
nie będzie umiał jej odmówić, co zawsze go denerwowało, bo w tak łatwy sposób
dawał się zmanipulować własnej dziewczynie. – Chazy, proszę…
- Ugh, nienawidzę cię – mruknął
posępnie, próbując brzmieć groźnie, jednak wiedział, że nawet gdyby bardzo się
postarał, to i tak by mu się to nie udało. Nie potrafił gniewać się na Ninę i
chociaż czasami wyprowadzała go z równowagi, to nie umiał na nią krzyknąć, a
tym bardziej dąsać się przez kilka dni. Już wolał sam pierwszy wyciągnąć rękę
na zgodę, byleby tylko zażegnać nawet niewielki konflikt.
- Też cię kocham! – powiedziała
zadowolona Nina, popychając Benningtona w stronę przymierzalni.
Co prawda wcale nie musiał
zajmować kabiny, bo równie dobrze mógł założyć marynarkę na środku sklepu i
przejrzeć się w jednym z wiszących na ścianach luster, jednak dwudziestolatka
miała w głowie ułożony niecny plan pomęczenia Chestera jeszcze bardziej. Gdy
tylko zamknął za sobą drzwi, Nina zadowolona z powodzenia misji udała się z
powrotem na sklep, gdzie zamierzała poszukać kilku ubrań dla swojego chłopaka.
Wiedziała, że musi się spieszyć, żeby Chester nie domyślił się, o co naprawdę
jej chodziło. Zobaczywszy czarne spodnie dżinsowe, uśmiechnęła się promiennie i
od razu zaczęła szukać odpowiedniego numeru. Zmarszczyła czoło, gdy przez
dłuższą chwilę nie mogła nic znaleźć, jednak zaraz odetchnęła z ulgą i porwała
z półki spodnie, a następnie zaczęła przeszukiwać wieszaki, oglądając
przypadkowe koszulki. Wybrała kilka z różnymi wzorami i szybko pobiegła do
przymierzalni.
- Kocie, przymierz jeszcze to –
powiedziała, gdy drzwi po chwili się otworzyły, a jej oczom ukazał się Chester.
– Oczywiście bierzemy tę marynarkę.
- Oczywiście ja cię zabiję, kiedy
tylko wyjdziemy ze sklepu – wymruczał załamany, oglądając się w lustrze z
każdej strony. – Wyglądam, jakbym szedł do kościoła! Przecież nie chodzę do
kościoła! – powiedział oburzony i pokręcił głową, gdy zobaczył stertę ubrań,
którą trzymała Nina.
- To może nadszedł czas byś
zaczął? – zaśmiała się dziewczyna i wepchnęła ciuchy w ramiona mężczyzny. –
Przymierzaj, bo nie mamy całego dnia – ponagliła go i uśmiechnęła się szeroko,
gdy zrobił groźną minę.
- Dlaczego ty mnie tak
nienawidzisz? – westchnął, zamykając drzwi od kabiny.
Nina przewróciła oczami i oparła
się o filar, zakładając ręce na biuście. Chester czasami bywał taki pocieszny.
Gdyby nie znała go osobiście, nie pomyślałaby, że ma tak ogromne poczucie
humoru i tak ogromny dystans do samego siebie. Już na pierwszej randce pokazał,
że nie jest gburem, za jakiego uważają go niektórzy ludzie. Rodzice Niny
podczas pierwszego spotkania przerazili się i to chyba jest za łagodne słowo.
Byli wstrząśnięci, że ich poukładana i jakże spokojna córeczka umawia się z
wytatuowanym mężczyzną i to w dodatku starszym od siebie o szesnaście lat. Na
szczęście jeszcze tego samego wieczora poznali Chestera i przekonali się, że
jeśli nie on, to nikt inny nie zadba o ich czasem nierozgarniętą córkę.
Dziewczyna uśmiechnęła się pod
nosem na samo wspomnienie o tych wszystkich dniach spędzonych z Chesterem i
cicho westchnęła, zerkając kątem oka na stojącego niedaleko wysokiego szatyna.
Był naprawdę słodki, jednak dla Niny za słodki i za bardzo dziecinny. Nigdy nie
rozumiała swojego pociągu do starszych mężczyzn i doskonale pamiętała, jak
przez całe liceum wzdychała do swojego anglisty. Teraz kiedy o tym wszystkim
myśli, nie dziwi się, dlaczego od razu zwróciła uwagę na Chestera. Gdyby nie
dała się namówić koleżance ze szkoły na wyjście na imprezę w pewien piątkowy
wieczór, pewnie nigdy nie wpadłaby na to, że ona także może zakochać się w kimś
bez pamięci, że może komuś oddać swoje serce i nie oczekiwać od drugiej osoby
niczego więcej tylko miłości. Takiej zwykłej, czystej miłości, która nie wymaga
od nich zbyt wielu poświęceń i takiej, dzięki której wszystko wydaje się być
łatwiejsze.
- Nina! – Chester pomachał dłonią
przed twarzą swojej dziewczyny, wyrywając ją z zamyślenia. – Kogo tak pożerałaś
wzrokiem? – spytał, rozglądając się dookoła. Zaraz spomiędzy stojaków wyłonił
się młody i bardzo przystojny chłopak, który gapił się na Ninę, jakby był
głodny, a ona była soczystym hamburgerem. – Rozumiem… Jest młody, przystojny,
ma ładny uśmiech. A tu taki ja… Z czym ja do ludzi?
Szatynka spojrzała na Chestera i
zmarszczyła czoło, zastanawiając się, o czym on mówi. Zaraz jednak dotarł do
niej sens jego słów, a serce momentalnie rozbiło się na miliony kawałeczków.
Nienawidziła, kiedy Chester tak mówił, kiedy uważał się za gorszego od innych
facetów, kiedy nie rozumiał, że jej serce należy tylko do niego i nikt inny tak
naprawdę się nie liczy. Ninie czasami tak trudno było rozbić mur, który Chester
wokół siebie buduje, jednak nigdy nie odpuszczała i cegiełka po cegiełce
burzyła ścianę.
- Prawda, jest młody i
przystojny, ma ładny uśmiech, ale… cholera, Chester, to ciebie kocham –
powiedziała ściszonym głosem, spuszczając wzrok na srebrną obrączkę. – Co mnie
obchodzą inni, skoro mam ciebie? – uśmiechnęła się lekko i spojrzała mężczyźnie
w oczy.
- Czyli mogę liczyć na szybki
numerek w przymierzalni? – zamruczał dziewczynie na ucho i lekko przygryzł jego
płatek.
- Ja ci wyznaję miłość, a tobie
tylko jedno w głowie – prychnęła i odepchnęła od siebie Benningtona. On jednak
złapał ją za rękę i pociągnął za sobą do kabiny. – Ciasno trochę – westchnęła,
rozglądając się dookoła.
Mężczyzna uśmiechnął się chytrze
i oparł dłonie po obu stronach głowy szatynki, przybliżając twarz do jej
twarzy. Oddech Niny momentalnie stał się płytszy, a serce zaczęło walić jak
oszalałe. Przymknęła powieki, gdy przejechał koniuszkiem języka po jej
spierzchniętych wargach, które wprost krzyczały, by w końcu się w nie wpił. Po
chwili musnął je delikatnie, a dziewczyna, nie mogąc dłużej wytrzymać
tworzącego się pomiędzy nimi napięcia, pogłębiła pocałunek, kładąc dłonie na
jego plecach i wbijając w nie palce. Chester uśmiechnął się przelotnie i naparł
na szatynkę całym ciałem, jeszcze bardziej przygniatając ją do ściany.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł –
wymruczała, delikatnie odpychając od siebie mężczyznę. Poprawiła podwiniętą
koszulkę i wzięła kilka głębokich wdechów, po czym wyszła z przymierzalni,
zostawiając za sobą zdezorientowanego Chestera. Prawda była taka, że chciała
zrobić mu na złość, bo przecież już nie raz zagalopowali się w sklepowych
przymierzalniach, jednak teraz doszła do wniosku, że co za dużo to nie zdrowo i
postanowiła nieco utrzeć nosa swojemu chłopakowi. – Mam rozumieć, że kupujemy
te rzeczy? – zapytała, starając się zachować powagę i wskazała trzymane przez
Chestera ubrania. Zabrała od niego torby ze swoimi zakupami i uśmiechnęła się
zalotnie.
- Wiesz, że tak się nie robi? –
Chester zrobił groźną minę, mrużąc oczy. Nina parsknęła śmiechem i szybkim
krokiem udała się w stronę kas. – Jeszcze się policzymy! – pogroził na odchodne
i gdy tylko znalazł się obok szatynki, trącił ją łokciem w żebra i zrobił
naburmuszoną minę.
- Musimy iść jeszcze do paru
sklepów. Na pierwszym piętrze widziałam w jednym fajną marynarkę dla ciebie.
Później pójdziemy do obuwniczego, bo muszę kupić jakieś buty na zimę.
- Białe kozaczki z kożuszkiem? –
wypalił Chester, wyjmując z portfela kartę kredytową. Podał ją kasjerce, która
uważnie mu się przyglądała i uśmiechnął się do swojej dziewczyny.
- Kurde, szpilki na
dwudziestocentymetrowym obcasie. A co się będę szczypać! – Nina parsknęła i
oparła brodę na ramieniu mężczyzny, kątem oka zerkając na gapiącą się na niego
kasjerkę. – On raczej nie ma w sobie czytnika do kart, więc proszę go tam nie
szukać – powiedziała nieco oburzona dziewczyna, obejmując Chestera w pasie.
Speszona kobieta odgarnęła
nerwowo włosy i wróciła do wykonywania swojej pracy. Zadowolona Nina
uśmiechnęła się do samej siebie i w duchu aż pisnęła z radości, gdy widziała
zakłopotanie malujące się na twarzy kasjerki. Kiedy trzeba było, to potrafiła
wyciągnąć pazurki i mocno nimi zadrapać, o czym przekonała się ta nieznajoma.
- Co to było? – zapytał
zaskoczony Chester, gdy nareszcie wyszli ze sklepu. Nina uśmiechnęła się pod
nosem i wzruszyła ramionami, próbując się nie roześmiać. – To takie słodkie, że
jesteś o mnie zazdrosna.
- Zazdrosna? – prychnęła
dziewczyna, spoglądając z ukosa na mężczyznę, który wciąż się uśmiechał. – Nie
mamy czasu, a ta baba ruszała się jak mucha w smole.
- Oczywiście, bo tylko o to ci
chodził – zaśmiał się Bennington, obejmując Ninę w pasie. Pocałował ją w skroń
i ponownie zaczął się śmiać, widząc jej naburmuszoną minę. – Gdybyś jednak była
chociaż troszkę zazdrosna, to wiedz, że mi się to bardzo podoba! – dodał i
puścił dziewczynie oczko.
- Ale ja cię nie lubię –
wymruczała pod nosem, zakładając ręce na biuście. Zaraz jednak się uśmiechnęła,
gdy Chester ponownie pocałował ją w czubek głowy i wyszeptał na ucho, jak
bardzo ją kocha. – Nie gadaj, tylko chodź! Pamiętasz, że o siedemnastej
jedziemy do twoich znajomych?
- Nie pozwalasz mi o tym
zapomnieć – powiedział zrezygnowany Chester, coraz bardziej żałując, że w ogóle
wpadł na pomysł kupna psa.
Wiedział co prawda, jak Nina
kocha te czworonogi, jednak on nie był do końca przekonany, czy golden w
niewielkim mieszkaniu to najlepsze rozwiązanie. Znacznie bardziej wolałby
mniejszego psa, którego można by położyć obok siebie na łóżku, a on i tak nie
zająłby zbyt wiele miejsca. Teraz jednak nie mógł się wycofać, bo sprawienie
zawodu Ninie byłoby chyba gorsze niż wsunięcie bosej stopy do obsikanego przez
szczeniaka buta.
- Zobacz. Ładna, prawda? – Nina
wyrwała Chestera z zamyślenia i machnęła mu przed twarzą czarną marynarką. –
Przymierzysz? – poprosiła, uśmiechając się słodko.
- Oczywiście – zgodził się bez
większych oporów. Już nawet nie miał siły na sprzeczanie się z nią i posłusznie
narzucił na siebie marynarkę, uprzednio rzucając torby z zakupami na ziemię.
Poprawiając rękawy i mankiety, podszedł do lustra i przejrzał się w nim
dokładnie, po chwili dochodząc do wniosku, że znów nie wygląda w niej tak źle.
– Misia, po co mi tyle tych marynarek?
- Jak na razie jest to twoja
druga marynarka, więc przestań narzekać – powiedziała rozbawiona dziewczyna,
przyglądając się z daleka swojemu chłopakowi. Zacmokała zadowolona z efektu i
poruszała zabawnie brwiami, gdy Chester odwrócił się do niej przodem.
Bennington poprawił kołnierz
marynarki i zrobił poważną minę, chcąc wyglądać niczym rasowy model na wybiegu.
Przeszedł kilka kroków w prostej linii, zatrzymał się niecałe półtora metra
przed Niną, zdjął marynarkę i zarzucił ją na plecy, wolną dłoń opierając na
biodrze. Posłał dziewczynie firmowy uśmiech i ponownie zarzucił marynarką,
chcąc ją przerzucić przez drugie ramię. Niestety materiał zahaczył o stojącego
na podwyższeniu manekina i nim Chester zdążył cokolwiek zrobić, plastikowa pani
przewróciła się i z hukiem upadła na ziemię. Nina parsknęła głośnym śmiechem i
pociągnęła mężczyznę w stronę wyjścia ze sklepu, chcąc uniknąć konfrontacji z
pracownikami. Bennington w ostatnim momencie zdążył odrzucić marynarkę na
przypadkowy wieszak i zanosząc się głośnym śmiechem, szybkim krokiem podążył za
Niną.
- Miałem zrobić jej sztuczne
oddychanie! – powiedział nieco zdyszany, kiedy nareszcie zatrzymali się przed
sklepem obuwniczym.
- Wiedziałam, że lubisz plastikowe
lale – prychnęła dziewczyna, jednak mimo wszystko się uśmiechnęła. Złapała
Chestera za rękę i pociągnęła w stronę półek z przeróżnymi butami. – Co myślisz
o tych? – spytała i pokazała mężczyźnie kozaki na średniej wielkości obcasie.
- Będziesz umiała w takich
chodzić? – Bennington zmarszczył czoło, dokładnie przyglądając się butom. – Nie
chcę nic mówić, ale ten obcas jest… chyba za wysoki.
- Myślisz? Wydaje się być w
porządku – powiedziała i wzruszyła ramionami. – Zaraz się przekonamy – dodała,
zsuwając ze stóp znoszone trampki. Odszukała odpowiedni numer i założyła
kozaki, zasuwając zgrabnie zamki po ich wewnętrznych stronach. – Widzisz? Nie
taki diabeł straszny, jak go malują!
- Tak? To przejdź się po sklepie
– zaproponował Chester, przyglądając się swojej dziewczynie. Uśmiechnął się
półgębkiem i przekrzywił lekko głowę, mierząc ją z góry na dół. Nina zrobiła
niepewnie kilka kroków i okręciła się z gracją wokół własnej osi. Mężczyzna już
miał skinąć głową z aprobatą, gdy nagle szatynka straciła równowagę i runęła
prosto na twardą posadzkę. – A nie mówiłem? – zaśmiał się, podając Ninie dłoń.
Z jego pomocą wstała z ziemi i
jęknęła głośno, kiedy jej ciało przeszył potworny ból.
- Chyba jednak wolę glany –
wymruczała pod nosem, ogarniając z twarzy kosmyki włosów. Westchnęła cicho i
pokręciła głową z niedowierzaniem. Z ledwością schyliła się i zdjęła ze stóp
przeklęte kozaczki, które szybko zamieniła na trampki.
- Moja ty kaleko – westchnął
rozczulony Chester i objąwszy dziewczynę ramieniem, pocałował ją czule w czoło
i mocno przytulił. – Jedziemy już po tego psiaka? – uśmiechnął się lekko, a gdy
Nina od razu się rozchmurzyła, odetchnął z ulgą i skinął głową w stronę wyjścia
ze sklepu.
Gdy tylko Chester zatrzymał
samochód przed domem jego znajomych, Nina wyskoczyła z pojazdu i zaczęła
przebierać w miejscu nogami, nie mogąc się doczekać, aż zobaczy te maleńkie
cudeńka. Kiedy tylko Bennington znalazł się u jej boku, złapała go za rękę i
pisnęła z radości, próbując zapanować nad szybko bijącym w piersi sercem. Po
odejściu Vipera długo nie mogła się pozbierać, jednak teraz doszła do wniosku,
że to odpowiedni czas na kupno nowego psa.
- Hej, Chazy! – krzyknęła wysoka
blondynka, zmierzając ku nim.
Nina zmrużyła groźnie oczy,
jednak zaraz się rozchmurzyła, gdy na horyzoncie pojawiły się dwa dorosłe psy
rasy golden retriever. Z zachwytu zachłysnęła się powietrzem i ścisnęła mocniej
dłoń swojego chłopaka.
- Macie szczęście, bo zostały już
tylko dwa szczeniaki. Nie wiem, czy uda wam się je rozdzielić, bo są wyjątkowo
ze sobą zżyte – powiedziała kobieta i spojrzała na szatynkę, która w dalszym
ciągu wpatrywała się z zachwytem w dwa piękne psy stojące na ganku. – Ty jesteś
Nina, prawda? Chester mi o tobie dużo mówił. Jestem Karen.
- Tak, tak – wymruczała zamyślona
Moreau i od niechcenia podała blondynce dłoń. – Mogę już zobaczyć szczeniaki?
- Jasne – zaśmiała się
właścicielka i zaprowadziła parę do domu. – Są w salonie – dodała i wskazała
dłonią przestronne pomieszczenie.
Nina rozejrzała się dookoła i
zatrzymała wzrok na kojcu, w którym właśnie bawiły się dwa szczeniaki.
Zachwycona podeszła do nich i wzięła jednego na ręce, mocno do siebie
przytulając. Był taki mięciutki i pachnący, że nie miała najmniejszej ochoty
wypuszczać go ze swych ramion. Odwróciła się przodem do Chestera i zrobiła
słodkie oczka, co chwilę zerkając na szczeniaka.
- A może weźmiemy dwa, co? –
zapytała słodkim głosem i uśmiechnęła się uroczo. – Karen powiedziała przecież,
że trudno jest je rozdzielić.
- Jakoś przeżyją – westchnął
Chester, a gdy Nina zrobiła smutną minę, zaśmiał się i pokręcił głową z
niedowierzaniem. – Dwa duże psy w naszym mieszkaniu?
- Ale kochanie! – zawyła
dziewczyna, podchodząc do mężczyzny. – One są na razie takie malutkie, a nim
urosną, to my może znajdziemy coś większego?
- Właśnie, Chest, może jakaś
willa z basenem? – odezwała się Karen, puszczając oczko Benningtonowi.
Uśmiechnęła się zadziornie, gdy posłał jej wymowne spojrzenie i uniosła ręce w
geście poddania.
- Proszę! – Nina posłała swojemu
chłopakowi błagalne spojrzenie i zagryzła dolną wargę, kiedy zrobił zamyśloną
minę. – Chyba nie chcesz pozbawiać tego maleństwa ukochanego brata? Jakbyś się
czuł, gdyby ktoś odebrał ci brata?
- Zamówiłbym mszę w kościele i
podziękował za ten cud – powiedział Chester i zaśmiał się głośno. Zaraz jednak
spoważniał i westchnął głośno. – Dlaczego ja zawsze muszę ci ulec? – spytał
załamany, uciskając palcami nasadę nosa. Pokręcił głową z niedowierzaniem i
opuścił bezradnie ręce wzdłuż tułowia. – Mam nadzieję, że nie będę tego żałował!
Świetny rozdział, na prawdę dobrze napisany i strasznie podoba mi się związek Chester'a i Niny, są oni tacy prawdziwi a zachowują się jak najlepsi przyjaciele. Nic nie jest przesłodzone za co wielki plus i podczas czytania kilka razy szeroko się uśmiechnęłam :D Akcja z marynarką i manekinem była najlepsza! Czekam na kolejny rozdział mam nadzieję, że równie dobry :)
OdpowiedzUsuńKocham tą atmosferę, która panuje w Twoim opowiadaniu, jest świetna! Rozdział też cudowny, strasznie mi się podobał; nie raz miałam uśmiech na twarzy. Najpierw jak się dowiedziałam, że Nina go ograła, haha. Biedny Chester, za pewno jego męskie ego na tym ucierpiało ;d
OdpowiedzUsuńPotem nie wyrabiałam z tekstu Niny, rzuconego w stronę kasjerki. Winner ;d A na końcu, chyba najbardziej się śmiałam z akcji z manekinem i Chesterem w roli modela, po prostu szeroki uśmiech na twarzy.
Co mogę jeszcze dodać? Chyba tylko tyle, że starci mężczyźni i glany rządzą, hah ;p
Życzę dużo weny na kolejny rozdział.
Pozdrawiam,
Devonne.
no ja uwielbiam te akcje w sklepie! bahahahah jakie czuby z nich po prostu! :D wyoobrażam sobie minę tej kasjerki o loooooooosie hah no i te szczeniaaaki *________________* wielorybek po prostu! :3
OdpowiedzUsuńOchhhhh, to wszystko było takie ... takie idealne! Ta ich relacja jest niesamowita. Od samego początku, jak ten głupek, uśmiechałam się do monitora *.*
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział. Kurcze, oni są tacy kochani, tacy naturalni, kochają się, ale jak to ujęła osoba we wcześniejszych komentarzach - potrafią sobie dogryzac, żartować, śmiać się. Aż miło się czyta, gdy miejsce mają takie zdarzenia jak akcja z manekinem a oni niczym małe dzieci uciekają z miejsca zdarzenia, głośno sie śmiejąc. Aż miałam banana na twarzy, świetne uczucie :) Z niecierpliwością czekam na następny rozdział, uh :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam czytać Twoje posty, bardzo mi się podoba sposób, w jaki piszesz ; )
OdpowiedzUsuńlekkie, przyjemne opowiadanie, mogłoby być więcej takich ;>
pozdrawiam i zapraszam do mnie - icutyououtnowsetmefree ;d
Relacje między nimi są niesamowite. Ubóstwiam tą parę. Akcja z manekinem wymiata ;D Chcę tylko więcej, więc z niecierpliwością czekam na kolejny wspaniały rozdział. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tekst w stronę kasjerki najlepszy! ;D Podoba mi się bardzo, że tutaj jest tak wesoło, a oni tacy szaleni - Chazy udający modela. :D i oboje takie pokraki, obcasy to zło - zdecydowanie! samo chodzenie po sklepach jest upiorne, nie znoszę jak mnie ktoś zmusza do chodzenia po sklepach, a ja głupia się zgadzam. Chester jest zdecydowanie zbyt uległy w stosunku do Niny, haha, zrobi wszystko co ona powie? :D nieładnie się zachowała w przymierzalni, on się napalił a ona tak sobie odeszła. I oooooo będą mieli dwa psiaki! ciekawe jak je nazwą ^^ i czy będą rozrabiać. [jaki ten mój komentarz chaotyczny -.- tak jak ja dziś byłam przez cały dzień pewna, że jest piątek...]
OdpowiedzUsuńNo, w końcu tu dotarłam. Trochę mi to zajęło, ale jestem! :D I od razu proszę o informowanie o nowych rozdziałach, bo potem mogłabym zapomnieć. Na blogu albo na gg, jak wolisz. GG - 25295224.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą ładny szablon. I chociaż za tatuażami nie przepadam (pamiętam nawet, jak kłóciłam się z moją przyjaciółką, kiedy chciała sobie jakiś zrobić ^^), to i tak mi się podoba. Tylko tekst jest trochę w bok, idk, może to coś z moją przeglądarką.
Lubię Chestera i Ninę. Są jak najlepsi przyjaciele, z czego bardzo się cieszę, bo te wszystkie słodko-kochane parki okropnie mnie obrzydzają. Przecież w związku ważniejsze od nieustannego miziana się jest uczucie i zrozumienie. U ciebie dobrze to widać, za co muszę cię pochwalić. :) Poza tym tworzysz bardzo fajny klimat. Np. w tym sklepie, God. Aż się uśmiechnęłam. No cóż, Nina jest zÓa. A Chester to mega słodziak, nic dodać, nic ująć.
Pozdrawiam serdecznie. :)
Na początek muszę powiedzieć, że podoba mi się nowy wygląd Twojego bloga, chociaż Chester ściągający koszulkę trochę mnie rozpraszał podczas czytania, ale jakoś przebrnęłam :D
OdpowiedzUsuńTen rozdział wyszedł Ci fantastycznie! Przez cały czas uśmiech nie znikał mi z twarzy, a po akcji z manekinem i przygryzieniu kasjerce śmiałam się do rozpuku. Naprawdę świetnie piszesz, aż pozazdrościć. ;) Mam cichą nadzieję, że kiedyś i ja dojdę do takiego poziomu (:
Pozdrawiam i czekam na kolejny :)
Jak zwykle komentuje na końcu i wszyscy zabrali już do siebie całą śmietankę... Kocham Goldeny, sama jednego miałam, to tak pocieszne słodkie psy, że kiedyś kupie całą hodowlę xD Z resztą Shaggy jest przejawem tej miłości :D Nie ma to jak Chaz i marynarki... A Nina z tymi obcasami mnie rozwaliła, pomyśleć jak chodziłaby w nich zimą na lodzie xD Jak już mówiłam chciałabym pisać tak jak ty, bo czytając to opowiadanie traktuje cie jak jakiegoś większego pisarza, to za ten styl no i fabułę. Cóż, czekam na dalszą akcję :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział, niby nic, ale sposób w jaki opisujesz zwykłe zdarzenia dnia codziennego (choćby zakupy) trafia do mnie. Naprawdę lubię Twój styl pisania! Czekam na rozwinięcie i mam nadzieję, że nowy już niedługo. Pozdrawiam i życzę weny! ;)
OdpowiedzUsuńPS masz może twittera?
Uwielbiam Chestera. Zresztą Ninę też. Są tacy naturalni, zabawni, potrafią się z siebie śmiać, nie obrażając się o byle co. Te ich ciągłe zgryźliwe uwagi, pokerowe zagrania sprawiają, że czytając, non stop się uśmiecham. Bije z nich taka pozytywna energia. Właściwie to chyba właśnie taka powinna być miłość. Pełna zrozumienia, przyjaźni, ale i z domieszką namiętności. I oni reprezentują sobą właśnie to wszystko. Chciałabym czytać i czytać o nich i nigdy nie skończyć. Najlepesze jest jednak to, że ani przez chwilę nie czuć żadnego wyidealizowania, co czasami ma miejsce w niektórych historiach. Po prostu coś takiego mogło zdarzyć się naprawdę i jest bardzo realne.
OdpowiedzUsuńChester jest niesamowity. Myślałam, że nie ulegnie i biedna Nina zostanie z tylko jednym psiakiem, ale on zachował się cudownie. Farciara z tej dziewczyny ;)
Tak swietnie wykreowani bohaterowie w połączeniu z twoim stylem pisania tworzą świetną całość.
Czekam niecierpliwie na nowy rozdział, który chyba jako jedyny może w najbliższej przyszłosci mnie rozchmurzyć ;)
Serdecznie pozdrawiam
Cudny ten rozdział! Jakoś najbardziej spodobał mi się początek o tych zakupach. Biedny Chester. ;D Uwielbiam go. jest taki kochany. Wziął dwa pieski, a to świadczy o wielu jego pozytywnych cechach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Czytam, czytam i czytam, a po przeczytaniu chętnie powiedziałabym, że to twój najlepszy blog, ale ciągnie mnie do tego bloga british-boys z onetu :)
OdpowiedzUsuńChester jest niesamowity, model od siedmiu boleści ^^ Nina i on są taką fajną parą, akcja z manekinem była świetna :D
Chciałabym ci także podziękować za komentarze na moim blogu :) To miłe z twojej strony :)
Czekam na następny ^.^
Oni są taką udaną porą, że czekam tylko na jakiś głośny strzał, który rozbije tą sielankę... i mam coraz większe wrażenie, że będzie to za sprawą tych psiaków. Dlaczego każesz mi oskarżać niewinne szczenięta? Trzymasz wszystko w takiej tajemnicy, że zaczynam się zastanawiać, czy któryś ze szczeniaków nie okaże się jakimś skrytym mordercą! Głupia, głupia ja.
OdpowiedzUsuńPóki co, ta radosna i luźna atmosfera bardzo mi się podoba. Zapoznajesz nas powoli z historią tego związku, z charakterami postaci - wszystko w odpowiednim czasie. Nina naprawdę przypadła mi tutaj do gustu. Uwielbiam wprost takie postacie, na jaką właśnie ją kreujesz. A Chester? Proszę, kto by go nie polubił? Jest w tym związku naprawdę uroczy i widać, że kocha Ninę. Zrobiłby dla jej uśmiechu chyba wszystko, prawda?
No cóż, jest u nich w porządku, ale znając Ciebie... dopiero się zacznie, no nie? Jako, że lubię, jak się trochę pokomplikuje - nie mogę się doczekać, chociaż takie wesołe rozdziały jak najbardziej mi pasują! Więc czekam na następny, zobaczyć, co te szczeniaki wprowadzę do tego związku :)
xoxo
O mój boże, jak mi się podoba to, jak piszesz! Te ich przepychanki słowne są po prostu mistrzostwem świata! I to, jak Nina jest zazdrosna o Chestera i odwrotnie. Świetna z nich para, jakby byli dla siebie stworzeni. Wszyscy węszą jakiś podstęp, że niby jest za idealnie, a ja aktualnie jestem w takim nastroju, że mam nadzieję, że aż tak bardzo to wszystko się nie zniszczy, bo nie wyobrażam sobie co mogłoby rozdzielić tak zakochanych w sobie ludzi. :)
OdpowiedzUsuńNo i psiaki - sama mam labradora więc kocham po prostu takie psy, a dwa to już w ogóle, spełnienie marzeń, fajnie mieć u boku takiego Chestera, który nie potrafi ci się oprzeć i spełnia każde twoje życzenie. :)
A jeszcze fajniej jest sobie popatrzeć na twój szablon. *-* momentami ciężko mi się było skupić na treści, bo oczy jakoś tak przypadkiem zjeżdżały bardziej w lewo, hahaha. ;)
Pozdrawiam, życzę weny i czekam na kolejny rozdział.