Leniwie uniosła powieki i
rozejrzała się dookoła, starając się przyzwyczaić oczy do jasnych promieni
słonecznych, które wdzierały się do pokoju przez niezasłonięte okna. Nina
Podparła się na łokciach i przeniosła wzrok na szafkę nocną, na której leżał
jej telefon. Sięgnęła po urządzenie i sprawdziła godzinę; dochodziła dopiero
ósma, co trochę ją zdziwiło, gdyż Chestera nie było już w łóżku, a zwykle nie
wstaje z niego przed południem. Odrzuciła na bok kołdrę i usiadła na materacu,
opuszczając bose stopy na zimną podłogę. Ziewnęła cicho i podniosła się powoli
z łóżka, po czym narzuciwszy na siebie ciepłą bluzę Chestera, wyszła z pokoju.
Po cichu zeszła po skrzypiących schodach, starając się omijać te stopnie, które
wydawały z siebie nieprzyjemne dźwięki. Zeskoczyła z przedostatniego i
bezszelestnie pokonała pogrążony w półmroku przedpokoju. Zajrzała po drodze do
salonu i nie zastawszy tam Chestera, od razu udała się do kuchni, skąd
dobiegało ciche pogwizdywanie.
Uśmiechając się pod nosem, oparła
się o framugę drzwi i przekrzywiła lekko głowę, uważnie przyglądając się
swojemu mężczyźnie, który miał na sobie jedynie spodnie dżinsowe. Wydawał się
być w o wiele lepszym humorze, niż poprzedniego dnia, co pozwoliło Ninie łudzić
się, że wszystko zacznie powoli wracać do normy. Nie miała pojęcia, jak bardzo
myliła się, myśląc, że cokolwiek się ułoży w ich związku, a zwłaszcza w życiu
Chestera.
Na palcach podeszła do
Benningtona i objąwszy go ramionami, mocno wtuliła się w jego plecy. Nosem
przejechała po ozdobionej tatuażami skórze i głośno westchnęła, zaciągając się
przyjemnym zapachem żelu pod prysznic.
- Wcześniej wstałeś –
stwierdziła, zjeżdżając dłońmi na podbrzusze mężczyzny. Gdy drgnął nerwowo,
uniosła pytająco brwi i stanęła obok niego, opierając się plecami o kuchenny
blat. – Wszystko w porządku?
- Tak. Nie mogłem jakoś dłużej w
łóżku wyleżeć – powiedział wymijająco, nakładając na talerz dopiero co zrobioną
jajecznicę. – Poszedłem do sklepu, zrobiłem zakupy, potem wróciłem i proszę
bardzo: śniadanie gotowe – uśmiechnął się lekko, podtykając jedzenie pod nos
dziewczyny.
- A ty? – spytała Nina,
odbierając od mężczyzny talerz. Zaciągnęła się mocno zapachem jajecznicy i
zrobiła maślane oczka do Chestera, który zaśmiał się jedynie i podał jej
widelec. – Nie zjesz ze mną?
- Już jadłem – skłamał, starając
ukryć fakt, że od samego przygotowywania śniadania robiło mu się niedobrze. Nie
był w zbyt dobrej formie, jednak udawanie przed Niną, że wszystko jest już w
porządku tego dnia przychodziło mu z niezwykłą łatwością. Zupełnie, jakby przez
noc naładował baterie i był całkowicie gotów na zmierzenie się z
rzeczywistością. – Smacznego – rzucił i pocałował Ninę w czoło.
- Jakieś plany na resztę dnia? –
dziewczyna spojrzała uważnie na Chestera, który właśnie zabrał się za zmywanie
naczyń.
- Jak zjesz śniadanie, to
zabieram cię na spacer. Pokażę ci kilka fajnych miejsc – odpowiedział i
uśmiechnął się promiennie. Sam nie mógł uwierzyć w to, że znów potrafi tak doskonale
maskować swoje prawdziwe emocje. Popatrzył kątem oka na Ninę, która
odwzajemniła uśmiech i szybko zjadła śniadanie, po chwili podając mu pusty
talerz. – Smakowało? – zaśmiał się, na co dziewczyna przedrzeźniła go i
pokazała mu język, sięgając po kubek z herbatą. – Ciekawy jestem, jak Michael
radzi sobie ze szczeniakami.
- Może do niego zadzwonisz? –
zaproponowała Nina, prawie oblewając się herbatą z tej ekscytacji.
Chester zmarszczył czoło,
najwyraźniej mocno zastanawiając się nad słowami swojej dziewczyny. Widząc jej
spojrzenie małego szczeniaka, który zsikał się na dywan i teraz próbuje tym
sposobem ubłagać swojego właściciela, by go nie karał za to, przewrócił oczami
i wyjął z kieszeni spodni telefon. Wybrał numer Michaela i nacisnął zieloną
słuchawkę. Nina niepostrzeżenie przełączyła na głośnomówiący i po kilku
sygnałach w kuchni rozbrzmiało głośne sapanie należące do Shinody, jak domyślił
się Chester. Pies raczej nie umiałby odebrać telefonu, chociaż już ostatnio
doszedł do wniosku, jak mało wiedział o tych stworzeniach.
- Nigdy więcej nie będę ich
pilnował! – krzyknął Michael zrozpaczonym głosem i Nina dałaby sobie rękę
uciąć, że właśnie złapał się za głowę i zaczął wyrywać sobie włosy. – Wiesz, co
one zrobiły po tym, jak wyszliście ode mnie? Zaczęły wyć! I to tak głośno, że
sąsiadka do mnie przyszła, żeby sprawdzić, co takiego robię tym psom! –
wykrzyczał zdenerwowany i uderzył w coś ręką. – Cholera, wszędzie te ich
zabawki! Więcej tego nie mogliście przywieźć?
- Ze szczeniakami, jak z dziećmi.
Wszystko może im się przydać – powiedziała rozbawiona Nina, przytulając się
mocno do Chestera. Oparła policzek na jego torsie i zaśmiała się głośno, gdy
Michael zaczął siarczyście przeklinać.
- Nigdy więcej, rozumiecie? W
ogóle dlaczego nie zabraliście ich ze sobą? Tam jest wielki ogród i nie
musiałbym się z nimi męczyć na spacerze! – wydzierał się dalej, jakby się
obawiał, że nikt nie usłyszy jego narzekań. – Wiecie, co dzisiaj mi się stało?
Simba mi uciekł, a ja zacząłem go gonić
i zderzyłem się z gałęzią! Mam siniaka wielkości Kanady!
- To i tak nieduży – stwierdził
Chester i parsknął głośnym śmiechem, nie mogąc już dłużej się powstrzymywać. –
Teraz zadaj sobie pytanie, czy to jest wina Simby, czy może twoja? Już od dawna
ci mówiłem, że powinieneś popracować nad swoją koordynacją i refleksem.
- Bardzo śmieszne, Bennington –
wycedził zdenerwowany Michael. – Cholera, Kiara, nie! – wydarł się i nagle coś
szklanego z hukiem rozbiło się o podłogę. – Odkupicie mi ten wazon, przysięgam!
Zaraz zrobię listę rzeczy zniszczonych i ciekawe, kto wtedy będzie się śmiał!
- Wciąż my – zaśmiał się Chester
i pokręcił głową z rozbawieniem. Oparł policzek na głowie Niny i przymknął
powieki, delektując się panującym między nimi spokojem, który nagle został
brutalnie zakłócony przez krzyki Michaela. – Wytrzymaj z nimi jeszcze trochę, a
potem je zabierzemy.
- O ile wcześniej nie zwariuję i
ich komuś nie oddam! – powiedział Michael, a jego głos niebezpiecznie się
załamał pod koniec wypowiedzi. – Mniejsza z tym. Chest, kiedy już wrócicie, to
wstąp do wytwórni. Bob ma dla ciebie dość ciekawą propozycję.
- Propozycję? – Chester
zmarszczył pytająco czoło i wyłączył głośnomówiący, jakby w obawie przed tym,
że Nina dowie się czegoś niewłaściwego. Odsunął się od dziewczyny i przeszedł
kilka kroków w stronę drzwi kuchennych. – O co dokładnie chodzi?
- O… Linkin Park – wyrzucił z
siebie na wdechu Mike i nagle pomiędzy mężczyznami zapanowała idealna cisza. –
Chce, żebyśmy reanimowali zespół.
- Po dziesięciu latach? –
prychnął Chester, opierając czoło o framugę drzwi. – Tak nagle? I niby co?
Zaczniemy od zera? Czy to ma jakikolwiek sens? – pytał tak szybko, że wątpił,
by Mike cokolwiek zrozumiał z tej paplaniny.
Bennington był w takim szoku, że
nie usłyszał nawet kroków Niny, która podeszła do niego i nagle wyrwała mu z
dłoni telefon.
- Chester przemyśli to wszystko i
jak tylko wrócimy do miasta, to przyjdzie do wytwórni. Na razie zajmij się
szczeniakami – powiedziała dziewczyna i nim Shinoda zdążył coś dodać, nacisnęła
czerwoną słuchawkę, tym samym kończąc połączenie. Była z siebie niezmiernie
zadowolona, jednak zaraz ten stan diametralnie się zmienił, gdy zobaczyła
groźną minę swojego mężczyzny. – Czemu się tak na mnie patrzysz? – spytała
nieśmiało, oddając mu jego telefon.
- Nie powinnaś wtrącać się w
sprawy, które dotyczą mnie i wytwórni. Zwłaszcza Linkin Park – wycedził przez
zaciśnięte zęby, starając się nie wybuchnąć do końca. Nina zacisnęła usta w
wąską linię i spuściła wzrok na swoje stopy. – To część mnie, do której nie
chcę wracać i nie masz pojęcia, jak mnie wkurza fakt, że Mike i Bob tak na mnie
naciskają.
- Dlaczego? – szepnęła szatynka,
niepewnie unosząc wzrok na Chestera. – Co takiego się wtedy działo? Chaz, co ty
przede mną ukrywasz?
- Wolisz nie wiedzieć – wymruczał
i wyszedł z kuchni, zostawiając Ninę w totalnym osłupieniu. – Jak będziesz
gotowa, to powiedz. Przejdziemy się na spacer.
- Wolałabym porozmawiać –
zauważyła dziewczyna, jednak zaraz zamilkła, gdy została zmierzona morderczym
spojrzeniem przez mężczyznę. – Wrócę za chwilę.
Wokół nich panowała idealna
cisza, co jakiś czas zakłócana szumem liści, które delikatnie poruszały się
przy mocniejszych podmuchach wiatru. Nina szła krok w krok obok milczącego
Chestera, raz po raz próbując nawiązać chociażby błahą pogadankę o pięknej
pogodzie. Niestety wszystkie jej starania szły na marne i po którymś razie w
końcu zrezygnowała, pozwalając Chesterowi skupić się na własnych myślach. Przez
cały czas trzymał dłonie w kieszeniach swoich spodni, wyraźnie się nad czymś
zastanawiając. Głośne westchnięcie wydobywające się z ust mężczyzny, zwróciło
na niego uwagę idącej obok szatynki. Uśmiechając się lekko, wzięła go pod rękę
i oparła głowę na jego silnym ramieniu, jakby licząc na to, że to zachęci go do
okazania jej choć odrobiny uczucia. Przecież zawsze był taki wylewny, w łatwy
sposób potrafił pokazać swojej dziewczynie miłość, a teraz nagle stał się
oschły i pozbawiony jakichkolwiek uczuć. Sam nie wiedział dlaczego, ale czuł
się z tym dobrze. Dla niego takie zachowanie było jak najbardziej naturalne.
Więcej wymagało od niego opowiadanie o emocjach, niż skrywanie wszystkiego w
głębi siebie.
- Chazy? – szepnęła Nina,
rozglądając się dookoła. – Wiesz, gdzie jesteśmy? – spytała rozbawiona,
przenosząc wzrok na twarz mężczyzny.
- Oczywiście – odpowiedział
beztrosko, uśmiechając się półgębkiem. – Jesteśmy w lesie, kochanie – dodał i
zaśmiał się głośno, płosząc swoim śmiechem siedzące na gałęziach pobliskiego
drzewa ptaki. – Nina, posłuchaj… - zaczął niepewnie, łapiąc dziewczynę za rękę i
odwracając ją przodem do siebie. Spojrzał szatynce w oczy i opuszkiem kciuka
przejechał po wierzchu jej dłoni. – Wiem, że ostatnio nie układa się między
nami, ale… Ja naprawdę się staram. Próbuję za wszelką cenę z tym walczyć.
- Gdybyś tylko powiedział mi, o
co chodzi, to może mogłabym ci jakoś pomóc – powiedziała cicho Nina, jakby
chodziło o jakiś sekret. Ścisnęła mocniej dłoń Chestera i zagryzła dolną wargę.
Przymknęła powieki, a gdy ponownie je uniosła, zobaczyła klęczącego przed nią
mężczyznę. – Co ty wyprawiasz? – zapytała zaskoczona jego zachowaniem.
- Ja… Zostaniesz moją żoną? –
wydusił z siebie na jednym wdechu, a gdy było już po wszystkim, poczuł ogromną
ulgę. Zupełnie, jakby spadł mu z serca ogromny ciężar. Z kieszeni spodni wyjął
srebrny pierścionek i podetknął go pod sam nos dziewczyny.
- Och – jęknęła rozczulona Nina,
jednak zaraz uśmiech z jej twarzy zniknął, a na jego miejsce pojawiła się
bezgraniczna pustka. – Chester, kocham cię i doskonale o tym wiesz, dlatego tym
bardziej boli mnie fakt, że mi nie ufasz – powiedziała, odsuwając dłoń
mężczyzny od swojej twarzy. Chciał coś powiedzieć, ale gestem dłoni nakazała mu
milczeć. – Nie mogę wiecznie zgadywać, o czym myślisz i czego pragniesz. Nie
czytam w myślach, a nawet gdybym to potrafiła, to pewnie i tak nie nadążyłabym
za tobą. Twoje zachowanie zmienia się szybciej, niż pogoda w Londynie i ja
naprawdę nie mam już na to siły. Nawet nie wiesz, ile razy wyobrażałam sobie tę
chwilę. W głowie miałam tyle scenariuszy, a ty mimo wszystko mnie zaskoczyłeś…
- uśmiechnęła się lekko, a gdy Chester podniósł się z klęczek, głośno
westchnęła. – Nie mogę jednak się zgodzić. Nie teraz. Nie, kiedy ty masz przede
mną tyle tajemnic i o niczym nie chcesz mi powiedzieć.
- Ciężko jest mi o tym mówić –
wymruczał mężczyzna, spuszczając wzrok na swoje buty. Kopnął w leżący obok
kamień i głośno westchnął, wsuwając ponownie dłonie do kieszeni spodni. –
Myślałem, że chcesz być ze mną.
- Przecież jesteśmy razem –
zauważyła, marszcząc czoło. – Jednak nie mogę wyjść za człowieka, który tyle
rzeczy przede mną ukrywa. Nawet nie powiedziałeś mi o zespole. Nawet nie chcę
myśleć o tym, co jeszcze przede mną ukrywasz. Czasami się ciebie boję.
- Dlaczego…
- Co? Dlaczego nie powiedziałam
ci o tym wcześniej? – przerwała mu natychmiast, a gdy nieśmiało skinął głową,
przełknęła nerwowo ślinę. – A niby jak miałam to zrobić? Miałam podejść do
ciebie i powiedzieć: „Hej, kochanie, nie żeby coś, ale czasem mnie przerażasz i
boję się, że zrobisz mi krzywdę, a tak poza tym, to co zjesz na śniadanie?”. –
Nina była tak zdenerwowana, że nie potrafiła powstrzymać się przed użyciem
sarkazmu. Założyła ręce na biuście i głośno westchnęła, zdając sobie sprawę z
tego, że ta rozmowa zaszła za daleko. – Um, powinniśmy wrócić do domu i nie
chodzi mi o dom twojej matki.
- Zaczynam żałować, że tutaj
przyjechaliśmy – podsumował Chester, nie kryjąc już irytacji.
- Witaj w klubie – dodała na
koniec Nina i ruszyła w stronę powrotną, nawet nie czekając na mężczyznę.
Gdy dziewczyna trzasnęła drzwiami
czarnego bentleya, Chester drgnął na siedzeniu i zacisnął mocniej dłonie na
kierownicy. To nie tak miało wyglądać. Zdecydował się na wyjazd do rodzinnego
domu, bo chciał zmierzyć się z przeszłością, a jedyne, czego dokonał, to
rozwalenie swojego związku z Niną. Mógł to trochę inaczej rozegrać, to fakt,
ale stało się i dziewczyna powinna była chociaż spróbować go zrozumieć. Chester
nigdy nie należał do osób, które potrafią usiąść i zacząć mówić, jak na
spowiedzi. Tłumienie tego wszystkiego w sobie było o wiele łatwiejsze, niż
opowiadanie o problemach. Pod tym względem byli całkowitymi przeciwieństwami,
ale dotychczas potrafili się dogadywać. Niestety wszystko, co dobre szybko się
kończy, prawda?
Głośno wzdychając, wyjął ze
stacyjki kluczyki i otworzył drzwi na oścież. Zimne powietrze wpłynęło do
wnętrza nagrzanego samochodu, sprawiając, że na ciele Chestera pojawiła się
gęsia skórka. Wziął kilka głębszych wdechów i wysiadł z pojazdu, zatrzaskując
za sobą drzwi. Z bagażnika wyjął jeszcze torbę z ich rzeczami, pozamykał zamki
pilotem i ruszył w stronę bramy wejściowej.
Nie wiedząc czemu, z każdym
kolejnym krokiem Chestera ogarniały pewne wątpliwości, co do powrotu domu.
Podświadomie przeczuwał, że nie czeka na niego tam nic dobrego. Nina przez całą
podróż nie odezwała się słowem, nawet wtedy, gdy pytał, kiedy pojadą do
Michaela po szczeniaki. Po tym doszedł do wniosku, że nie będzie zmuszał jej do
rozmowy i włączywszy radio, zamknął się w swoim świecie. W pewnym momencie
przyłapał się nawet na tym, że miał ochotę zatrzymać się na środku leśnej
drogi, tylko po to, żeby wyrzucić Ninę z samochodu. Po prostu chciał się jej za
wszelką cenę pozbyć, byleby poczuć przez chwilę ogarniający go spokój.
Przekroczywszy próg mieszkania,
rzucił torbę w kąt przedpokoju i zdjął ze stóp zabłocone buty. Nina krzątała
się po sypialni, dlatego od razu poszedł do salonu, chcąc uniknąć konfrontacji
z dziewczyną. Nie miał najmniejszej ochoty na rozmowę z nią i powoli zaczynał
mieć jej dosyć. Nie przeszkadzałoby mu nawet to, gdyby spakowała się i
wyprowadziła do rodziców.
Zdjął skórzaną kurtkę i
odrzuciwszy ją na oparcie krzesła, rozsiadł się wygodnie na kanapie i włączył
telewizor. Na kanale sportowym leciał akurat mecz hokejowy, więc pogłośnił
odbiornik i poszedł do kuchni po jakąś przekąskę i coś do picia. Po otwarciu
lodówki na oścież, zagryzł nerwowo wargę i przełknął nerwowo ślinę, gdy jego
oczy zatrzymały się na dwóch butelkach piwa, które musiał zostawić tutaj Mike
po ich ostatniej nasiadówce, kiedy to wspólnymi siłami próbowali stworzyć tekst
piosenki dla jakiejś piosenkarki. Ręce aż go świerzbiły, a na ramionach pojawił
się diabełek i aniołek. Ten pierwszy szeptał mu do ucha, że powinien wziąć
jedno piwo i załagodzić zimnym trunkiem skołatane nerwy, bo przecież co może
się stać po wypiciu tak niewielkiej ilości alkoholu? Aniołek natomiast za
wszelką cenę chciał go przed tym powstrzymać, jednak diabełek był tak
hałaśliwy, że z łatwością go zagłuszył i już po chwili Chester trzymał w dłoni
zimną butelkę z piwem. Pozbył się kapsla, zabrał jeszcze paczkę chipsów i
wrócił do salonu.
Nim zdążył usiąść na kanapie, do
pomieszczenia wkroczyła zdenerwowana Nina. Wyglądała, jakby ją osa w nos
dziabnęła, ale Chester niewiele się tym przejął. Zajął swoje miejsce na sofie i
wyłożywszy nogi na niskim stoliku, upił kilka łyków zimnego piwa. Tak dawno nie
pił alkoholu, że już powoli zaczynał zapominać, jak dobrze smakuje, zwłaszcza w
takie dni, jak ten, gdy wszystko bierze w łeb i nawet ukochana dziewczyna
okazuje się skończoną suką.
- Nic nie powiesz? – zapytała
szatynka, zakładając ręce na biuście. Spojrzała uważnie na Chestera i uniosła
pytająco brwi.
- Całą drogę coś mówiłem, ale ty
miałaś to w dupie, więc teraz pomilczę – odpowiedział mężczyzna z obojętnością
i machnął ręką na dziewczynę, by zeszła z jego pola widzenia, bo akurat
niefortunnie stanęła tuż przed telewizorem, zasłaniając mu ekran. – Mecz leci.
Chciałbym go spokojnie obejrzeć.
- A wiesz, gdzie ja mam ten twój
mecz? – Nina prychnęła głośno i nie czekając na odzew mężczyzny, wyszła do
sypialni.
Chester przewrócił teatralnie
oczami i ponownie zanurzył usta w zimnym trunku, delektując się tym cudownym
smakiem. Otworzył paczkę chipsów, co już było dla niego naprawdę wielką rozpustą,
bo przecież jakiś czas temu obiecał sobie rzucić niezdrowe jedzenie. A wszystko
dla Niny. Chciał poświęcić dla niej całe swoje życie, był gotów ukraść dla niej
gwiazdkę z nieba i niby po co? Po to, żeby ona odrzuciła jego oświadczyny? Żeby
okazała się taką zimną suką, która nie potrafi zrozumieć, że świat nie jest
czarno-biały?
O nie, on w takie coś dłużej
brnąć nie będzie. Jeśli nie potrafi zaakceptować go takiego, jakim jest, to
droga wolna. Może wracać do swoich rodziców, bo w tym mieszkaniu nie ma już dla
niej miejsca. Tak samo, jak nie ma już dla niej miejsca w sercu i życiu
Chestera.
Słysząc trzaśnięcie drzwi,
podskoczył przestraszony na kanapie i zaklął głośno, gdy poczuł coś mokrego na
swojej ulubionej koszulce. Zaraz jednak zapomniał o tym i zadowolony wrócił do
oglądania meczu hokeja.
Że niby zimna suka z Niny?! Nie, no, Chester, ogarnij się! Ugh, nikt, naprawdę nikt mnie tak nie denerwuje jak on (no, dobra, denerwuje mnie Elena i Stefan z PW, ale to już inna historia). I to picie piwa... Oj, coś myślę, że stare nawyki wrócą...
OdpowiedzUsuńPrzeraża mnie końcówka. Nina się wyprowadziła czy co? Szkoda trochę, ale sama na jej miejscu bym to zrobiła, może wtedy Chester by wziął się w garść.
Pozdrawiam,
Cathy :)
Nie dzieje sie dobrze.
OdpowiedzUsuńTak myślałam, że Nina odrzuci zaręczyny, ale żeby od razu nazywać ją zimną suką? Przecież miała do tego zupełne prawo, a Chester powinien był to zrozumieć.
Wkurza mnie teraz ta jego obojętność, ehh -.-
No to się nieciekawie porobiło ja się pytam czemu Chester ją tak lekceważy mam nadzieję że ten kryzys minie i jeszcze będą cieszyć się życiem a co do tych oświadczyn Nina dobrze postąpiła odmawiając mu.Czekam na kolejny i pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńChester porządnie mnie wkurzył w tym rozdziale. Co on sobie wyobraża ? Nina nie musiała się zgadzać, a on od razu ją wyzwał ? Mam nadzieję,że w końcu się ogarnie chłopaczyna. Końcówka w ogóle mnie wkurzyła, ugh. No ale rozdział wspaniały. ;)
OdpowiedzUsuńO nein! Bardzo, ale to bardzo bardzo nie podoba mi się zachowanie Ch.! Nieco się na nim zawiodłam dzisiaj, ale mam nadzieję, że w końcu pójdzie po rozum do głowy i wszystko wróci na dobrą drogę! :)
OdpowiedzUsuńA ja tam nie wiem. Może Nina zbyt bardzo nalega na Chestera? Bo jak ktoś nie chce, to na siłę nie można go uratować. Może faktycznie do siebie nie pasują? A może odwrotnie? Chester nie chce jej powiedzieć, a powinien, jeśli chce żyć z Niną? Może nie powinien ukrywać, nawet bolesnej prawdy? Nie wiem. Naprawdę nie wiem. Dobrze, że chociaż Ty wiesz. ;D
OdpowiedzUsuńNie powiem, że Chester mnie nie zdziwił z oświadczynami, bo zdziwił mnie cholernie. Tego się po nim nie spodziewałam. I jakie on ma humorki! Tu się oświadcza Ninie, a tam mówi, że jest, jak on to nazwał... skończoną suką. No wiesz Chaz! To, że nie przyjęła Twoich oświadczyn!? A czego on miał się spodziewać, że ona zapomni o tym wszystkim. Nic o nim nie wie, a ma za niego wyjść.
Rozbawił mnie Mike! Biedak nie mógł sobie ze szczeniakami poradzić. I jak wyobraziłam go sobie, biegnącego za psiakiem i zderzającego z gałęzią. Co za sierota! Haha, uwielbiam go. ;D Dlatego cieszę się, że pojawia się on w Twoim opowiadaniu. Chyba to już kiedyś pisałam. ;)
Reaktywacja Linkin Park? ;D No ciekawa jestem, czy Bob go przekona. Jak na razie to Chaz nie wydaje się być zainteresowany. A mógłby. I mógłby zastanowić nad innymi rzeczami też. Czy powiedzieć prawdę Ninie. Och i żeby tylko z tego jednego piwa nic nie wynikło. Zastanawiam się w jakim kierunku zmierza opowiadanie, happy end, czy wręcz odwrotnie. :D Poczekamy, zobaczymy. :)
No Ty chcesz chyba, żebym Cię udusiła, no! ; o Ja tu myślałam, że poznam prawdę, całą historię, przeszłość Chaz'a, a tu... No ja! Nawet nie wiem co powiedzieć, po prostu, no... ; o
OdpowiedzUsuńZachowanie Chester'a mnie totalnie powaliło na kolana! Nie no serio, NIE MOGĘ SIĘ WYSŁOWIĆ! NO BO KURDE! UGH... Pustkę mam, no.
Jedyne to co mogę w tej chwili powiedzieć to to, że mam ochotę Cię zabić i że chyba się zakochałam w Mike'u! Tylko on potrafi mnie rozbawić do granic możliwości xd Nie no... Jak moje myśli się uspokoją, to skomentuję ponownie -.-
Wow, Chester na początku tego rozdziału mnie zachwycił, miałam wielki uśmiech na twarzy gdy poprosił ją o rękę, ale cieszę się, że się nie zgodziła gdyż robi się jeszcze ciekawiej. Mimo wszystko jestem po stronie Chestera, uwielbiam to, że jest on taki zły, taki obojętny i to sprawia, że jest on męski. Naprawdę dobry rozdział, a rozmowa z Mike'iem przez telefon była zabójcza, haha, pewnie jakby mi ktoś zostawił dwa psy pod opiekę, to zachowywałabym się podobnie :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na więcej :)
Też przewidziałam, że Nina się nie zgodzi, ale która by się zgodziła wyjść za mąż, za faceta o którym się tam naprawdę nic nie wie. Coś o tym wiem. Trudno zbudować bez zaufania przyjaźń, a co dopiero trwały związek, tyle że przez taki kawał czasu wszystko im się pomimo tego układało. Niecierpliwie się kolejnego rozdziału i mam nadzieję, że niebawem wszystko się rozwiąże.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny ;)
Noddy.
Chester się oświadczył... Jejku, tego to bym się nie spodziewała, zwłaszcza patrząc na ich ostatnie średnio układające się relacje, ale cóż może to była jakaś próba uregulowania tego wszystkiego? Z jednej strony rozumiem Ninę. Chciałaby żeby wszystko się wyjaśniło, bo w końcu to poważna decyzja, ale z drugiej strony przez jej zachowanie Chester mógł poczuć się urażony. On przełamał się, usiłując jakoś to wszystko poskładać, a ona zrobiła coś, co mógł odebrać jako reakcję daleko odpowiednią i niezbyt miłą. Chyba na miejscu Niny trochę bardziej bym go przycisnęła, bo głupio żeby to się tak skończyło... Chociaż jeśli ich związek ma wyglądać tak jak w tym momencie, to nie jest to najszczęśliwszy znak, ale ja tam wciąż życzę im jak najlepiej.
OdpowiedzUsuńAch, muszę jeszcze nadmienić, że Mike jest kapitalny :)
Pozdrawiam
Nigdy nie wiem jak zacząć. :D Pisanie, że rozdział mi się bardzo spodobał, wydaje mi się już takie monotonne. Dlatego nie zacznę od tego. Myślałam, że jak wyjadą to Chester wszystko powie Ninie. Te oświadczyny według mnie były za szybko. Nie dziwię się Ninie, że odmówiła, bo w końcu ma rację. Wyjść za mężczyznę, który ma przed tobą same tajemnice? Też bym się na to nie zgodziła. Jednak i tak było mi trochę żal Chestera. Uwielbiam go dzięki temu opowiadaniowi i przykro mi się zrobiło, gdy Nina powiedziała 'nie'. Coraz bardziej zastanawiam się nad tym czy ich związek przetrwa i czy Chester się wreszcie otworzy przed Niną. Nie wiem czemu on przed nią to ukrywa. Naprawdę nie wiem. Przecież ona go bardzo kocha, a na dodatek co chwilę powtarza, że ze względu na wszystko i tak będzie przy nim. Troszkę zaczyna denerwować mnie zachowanie Chestera. Teraz wreszcie mogę napisać, że rozdział bardzo mi się spodobał i jest bardzo udany. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*