środa, 3 października 2012

Rozdział 1.


Słysząc irytujący dźwięk budzika, powoli uniosła powieki i po omacku sięgnęła dłonią w stronę szafki nocnej, na której znajdowało się wyjące urządzenie. Przez nieostrożność zrzuciła je z mebla i cicho zaklęła, gdy po pomieszczeniu rozniósł się nieprzyjemny huk rozbijającego się o podłogę plastiku. Uśmiechnęła się jednak błogo, gdy nareszcie denerwująca melodia ustała, a w przyciemnionej przez granatowe rolety sypialni zapanowała idealna cisza. Zaraz jednak została przerwana przez ciche skrzypnięcie łóżka, gdy dwudziestoletnia dziewczyna poruszyła się na nim gwałtownie. Na chwilę zastygła w bezruchu i upewniwszy się, że leżący tuż obok niej mężczyzna wciąż śpi, usiadła na materacu i cicho ziewnęła, odgarniając z twarzy kosmyki włosów. Ledwo widziała na oczy i doskonale wiedziała, że na dworze jest jeszcze półmrok, bo Słońce to taka leniwa gwiazda, że wstaje później od Niny.
Szatynka przeciągnęła się nieco, a gdy coś chrupnęło jej w kręgosłupie, wykrzywiła twarz w grymasie bólu i niezadowolenia. Ledwo widząc na rozespane oczy, podniosła się nareszcie z łóżka i stanęła na palcach, wznosząc wysoko wątłe ramiona. Kiedy nareszcie każda kostka była już na swoim miejscu, powłócząc nogami podeszła do szafy i mrucząc coś pod nosem, otworzyła ją na oścież. Kilka koszulek jej chłopaka wylądowało na podłodze, a gdy próbowała resztę zatrzymać rękoma i upchać ponownie do półek, z górnej części prosto na nią spadła para dżinsów chrapiącego w łóżku mężczyzny. Nina zrzuciła z głowy spodnie i z ledwością powstrzymała się przed wrzaśnięciem na śpiącego Chestera. Kręcąc głową z dezaprobatą, wyjęła z szafy ciepły sweter, granatowe rurki, wysokie skarpety z ocieplaczami i już miała wyjść z sypialni, gdy do jej uszy dotarło wydobywające się spod poduszki mruczenie.
- Gdzie idziesz? – zapytał Chester, zrzucając z głowy nakrycie. Spojrzał rozespanymi oczami na stojącą przed otwartymi drzwiami dziewczynę, a później przeniósł wzrok na budzik, a raczej miejsce, gdzie jeszcze wczoraj stał. – Która godzina?
- Przed szóstą… - odpowiedziała niepewnie Nina, domyślając się, jaka będzie reakcja mężczyzny, gdy to usłyszy. Widząc jego minę, uśmiechnęła się niewinnie i szybko wyszła z sypialni, kierując się od razu do łazienki.
O tej porze po ulicach nie kręciło się zbyt wiele osób, dlatego Nina nie poświęcała zbyt wiele czasu na doprowadzenie swojego wyglądu do perfekcji. Wykonała podstawowe czynności, nieco się odświeżyła po nocy i ubrała we wcześniej przygotowane ubrania. Ciepły sweter od razu poprawił dziewczynie humor i nieco ogrzał jej zziębnięte ciało. Przez wakacje tak bardzo przyzwyczaiła się do spania w koszulce swojego chłopaka, że nawet gdy noce nieco się ochłodziły i tak nie umiała założyć normalnej piżamy, która ochroniła by ją przed wpadającym przez uchylone okno ziąbem.
Gotowa wyszła z łazienki, związując jeszcze włosy w wysokiego kucyka i podeszła do szafki na buty, z której wyjęła sięgające nieco ponad kostkę czarne botki. Szybko wsunęła je na stopy, narzuciła na siebie jeszcze kurtkę i zgarnęła z komody swoje klucze.
- Wracaj do łóżka! – powiedział zachrypniętym po nocy głosem Chester i przekręcił się na materacu na drugi bok. Przejechał dłonią po wolnym miejscu, które po wstaniu dziewczyny nienaturalnie się ochłodziło i głośno westchnął. Kątem oka zauważył zaglądającą do pokoju Ninę, więc szybko odwrócił twarz w jej stronę i zrobił smutną minę. – Jestem takim samotnym misiem pandą…
- Jeśli już, to jesteś głupim misiem pandą – zaśmiała się Nina, przewracając teatralnie oczami. – Jaki ci smutno, to przytul się do… mojego swetra – dodała i rzuciła w mężczyznę leżącym wcześniej na krześle ubraniem.
- Kiedy wrócisz? – spytał, odrzucając dziewczynie jej własność. Uśmiechnął się półgębkiem i ułożył wygodnie na plecach, podkładając przy tym ręce pod głowę.
- Wiesz, jak to bywa z prostatą Dextera – westchnęła, bezradnie wzruszając ramionami. – Wrócę na śniadanie.
- I je zrobisz, tak? – Chester uśmiechnął się półgębkiem, za co oberwał ponownie swetrem w twarz. Tym razem zwinął go w kłębek i podłożył pod głowę, robiąc do szatynki dziubek z ust. Nina popukała się palcem w czoło i założyła ręce na biuście. – Nie oczekuj ode mnie, że zrobię ci śniadanie skoro ty nie chcesz poleżeć ze mną w łóżku.
- Oczywiście, jestem podłą dziewczyną – prychnęła i wyszła z sypialni. – Udław się chlebem, Bennington! – powiedziała na sam koniec ich konwersacji i opuściła mieszkanie, co podkreśliła dość głośnym trzaśnięciem drzwiami.

Szybkim krokiem przemierzała kolejne ulice dzielące ją od domu pani Morgan, wciąż w głowie analizując poranną rozmowę z Chesterem. Czasami miała go po dziurki w nosie i najchętniej uciekłaby od niego jak najdalej, jednak prawda była taka, że jeszcze tego samego dnia wróciłaby z podkulonym ogonem i pozwoliłaby mu się mocno przytulić. Tacy właśnie byli: potrafili się kłócić, wyzywać, ale w ostateczności i tak dochodzili do porozumienia, bo chcąc nie chcąc byli skazani na siebie. To tak, jakby od samego początku byli sobie przeznaczeni. Dwie połówki jabłka idealnie pasujące do siebie; dwie różne dusze łączące się w jedność. Różnili się praktycznie pod każdym możliwym względem, jednak tak chyba było jedynie na samym początku. Nina sama nie wiedziała, kiedy tak bardzo upodobniła się do swojego chłopaka i kiedy on stał się podobny do niej. Nagle, zupełnie z dnia na dzień, zaczęli mieć te same zainteresowania; robiąc śniadanie już nie kłócili się o wybór piosenki, tylko zgodnie wybierali jedną melodię; oglądali te same filmy, nie walcząc o pilota od telewizora.
Czasami po prostu oboje działali sobie na nerwy, jednak po tylu kłótniach i sprzeczkach praktycznie o nic, nauczyli się odpuszczać albo po prostu rozchodzić się w dwie różne strony. Dopiero, gdy emocje opadały, a do nich docierało, co takiego zrobili, dochodzili do zgody. O to chyba chodzi w związkach, prawda? Nie zawsze musi być idealnie, najważniejsze po prostu jest umieć odnaleźć się w połowie drogi.
Zatrzymawszy się przed czerwonymi drzwiami, zapukała kłykciami w drewno i odsunęła się o pół kroku, nie chcąc zostać zaatakowaną przez rozbrykanego Dextera. Ten czteroletni doberman należał do psów wykazujących się bardzo wysokim poziomem energii i Nina codziennie przychodziła do pani Morgan, by zabrać jej pupila na bardzo długi i męczący spacer. W drodze do parku dołączało do nich jeszcze pięć psów, które dziewczyna traktowała, jak własne. Na początku nie było łatwo i musiało minąć trochę czasu nim dokładnie poznała podopiecznych, dowiedziała się o nich podstawowych rzeczy, jednak warto było się nieco pomęczyć, by teraz móc wychodzić ze zrównoważonymi psami na długie spacery. Robiła to, co kochała i nawet marudzący o poranku Chester nie mógł zmienić jej planów. Spotkania z tymi psami wyznaczały Ninie odpowiedni rytm dnia, dzięki czemu nie traciła ani chwili na bezczynne leżenie w łóżku.
- Dzień dobry, Nino – przywitała się pani Morgan, opatulając się szczelniej ciepłym szlafrokiem. – Dziękuję, że przyszłaś wcześniej.
- Nie ma problemu. Będę mogła z nim dłużej pochodzić po parku – powiedziała dziewczyna, łapiąc za smycz, która przypięta była do obroży Dextera. Doberman już zdążył obwąchać obie nogawki spodni szatynki i właśnie miał zabrać się za sprawdzanie rękawa jej swetra, gdy opiekunka szarpnęła go mocniej za smycz, tym samym zmuszając do zaprzestania czynności. – Wrócimy przed ósmą – dodała na koniec Moreau i ciągnąc za sobą dobermana, susami pokonała betonowe schody.
Na odchodne pomachała do pani Morgan i przyspieszyła kroku, nie dając Dexterowi zbyt dużo czasu na zastanawianie się. Działała zwykle spontanicznie. Nigdy nie planowała wędrówek z psami, bo i tak często zmieniała swoje decyzje w ułamku sekundy. Dzięki szybkiemu truchtowi pod domem pana Kristensena znalazła się już po kilku minutach. Staruszek powitał dziewczynę szerokim uśmiechem i gestem ręki wygonił z mieszkania podstarzałego buldoga, który nieco odstawał od tych młodszych psów, jednak i tak znalazł swojego towarzysza we włóczeniu się za resztą, którym był sześcioletni basset o wdzięcznym imieniu Borys. Na samym końcu dołączała do nich dwuletnia suczka rasy chart afgański, która poziomem energii idealnie pasowała do Dextera, oraz sześciomiesięczny rottweiler.
Każdy z nich tak naprawdę był z innej bajki, jednak to nie przeszkadzało im w dogadywaniu się ze sobą i znajdywaniu idealnych rozwiązań, kiedy pojawiały się jakieś problemy. Gdyby tak ludzie umieli się dobierać, jak dobierają się psy, to na świecie spadłaby liczba rozwodów i każdy byłby szczęśliwy, tworząc parę z odpowiednią dla siebie osobą. Chociaż Nina wiedziała, że gdyby ludzie posiadali taki zmysł, jak psy, to nawet nie dałaby Chesterowi szansy, a co dopiero drugiej i trzeciej. Odwróciłaby się na pięcie i odeszła, pokazując mu, że nie należą do tej samej bajki. Tylko co z tego, że nie należeli do tej samej bajki, skoro będąc razem zaczęli pisać własną, taką, do której oboje idealnie pasowali?



Czując przyjemny zapach tostów i unoszący się w powietrzu aromat świeżo zaparzonej kawy, uśmiechnęła się szeroko i zdjęła z siebie kurtkę, którą niedbale odwiesiła na wieszak. Zdjąwszy buty, skopała je na bok, wiedząc, że Chester w drodze do sypialni pięć razy się o nie potknie i dopiero za szóstym postanowi je wrzucić do szafki, przeklinając przy tym swoją dziewczynę. Nina podążyła od razu do kuchni, nawet nie zwracając zbytniej uwagi na fakt, że nikt nie kręci jej się przy nogach. Na samo wspomnienie o nieżyjącym już swoim psie, który odszedł z tego świata mając równo szesnaście lat w jej oczach zbierały się łzy, a serce ściskało dziwne imadło. Nina długo nie mogła pozbierać się po tej stracie, a spacery z psami innych ludzi w niemałym stopniu pomogły jej o tym nie myśleć.
- Wiedziałam, że i tak zrobisz śniadanie – powiedziała zadowolona Nina, wchodząc do kuchni, w której urzędował Chester. Uśmiechając się szeroko, podeszła do mężczyzny i objęła go od tyłu w pasie, mocno przytulając się do jego pleców. – Zawsze je robisz.
- Co powiesz na nowego członka rodziny? – zapytał nagle, odwracając się przodem do Niny. Dziewczyna zmarszczyła pytająco czoło, nie bardzo rozumiejąc, o czym mówi. – Tak sobie pomyślałem, że nasza dwójka jest świetna i w ogóle, ale… może trójka to nie taki zły pomysł?
- Mówisz o trójkącie łóżkowym? – Nina zmrużyła groźnie oczy i ściągnęła usta w dziubek, wbijając paznokcie w tors Chestera. – Bo jeśli nie to tym, to ja nie wiem, co miałeś na myśli.
- Myślisz, że bym się z kimś tobą podzielił? – Bennington uniósł jedną brew i spojrzał z góry na swoją dziewczynę. Widząc jej minę, zaczął się śmiać, prawie przewracając się na lodówkę. – Chodziło mi takiego maleńkiego kogoś – powiedział, opanowawszy w końcu atak śmiechu. Zmierzył Ninę z góry na dół i poruszył zabawnie brwiami. – Co ty na to?
- Chaz, czy ty mówisz o dziecku?! – wrzasnęła przerażona, odskakując na bezpieczną odległość od mężczyzny. Kiedy chciał złapać ją za rękę, skrzyżowała je za plecami i odwróciła się na pięcie przodem do drzwi. – Jesteś nienormalny! Mam dopiero dwadzieścia lat, a ty mówisz o dzieciach? Trzeba było znaleźć sobie jakąś…
Chester, powstrzymując śmiech, oplótł dziewczynę ramionami i pocałował ją w policzek.
- Chodziło mi o psa – wymruczał szatynce do ucha i przejechał po jej szyi swoim zarośniętym policzkiem, przyprawiając Ninę o szybsze bicie serce. Zaraz jednak dotarł do niej sens jego słów i szybko odwróciła się przodem do mężczyzny. – Mój znajomy, a raczej jego narzeczona prowadzi hodowlę psów. Dokładniej goldenów i… trzy miesiące temu ich suka się oszczeniła. Mają jeszcze trzy wolne szczeniaki, więc…
- Tak! – pisnęła i rzuciła się mężczyźnie na szyję. – Tak, tak, tak! – krzyczała tak głośno, że było duże prawdopodobieństwo, że usłyszeli ją nawet sąsiedzi z parteru. – Kiedy tam pojedziemy?
- Spokojnie! – zaśmiał się Chester, stawiając dziewczynę na ziemi. – Jutro, okay? Na dzisiaj mam już pewne plany.
- Uwzględniłeś w nich mnie? – zapytała, sunąc dłońmi po torsie mężczyzny. Uśmiechnęła się półgębkiem i przygryzła dolną wargę, cicho wzdychając, gdy dłonie bruneta wsunęły się pod jej sweter, tym samym wywołując na całym ciele przyjemne dreszcze. Gdy skinął głową w odpowiedzi, wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu i odskoczyła od niego na niewielką odległość, próbując zachować równowagę. – To dobrze. Nie wiem, jakie masz plany, ale ja mam takie, że sprzątamy dzisiaj w szafie! I nawet nie próbuj się sprzeciwiać! Dzisiaj wypadła na mnie tona niepotrzebnych ciuchów! – powiedziała szybko, idąc do sypialni.
- Jak to niepotrzebnych? – zapytał rozżalony Chester, podążając za dziewczyną do ich pokoju. – Przecież to wszystko jest potrzebne! – powiedział stanowczo, patrząc z bólem w oczach na wyrzucane przez szatynkę ubrania.
- Chcesz mi powiedzieć, że wciąż chodzisz w tych spodniach? – Nina wygrzebała spod sterty ubrań stare dżinsy, których najlepsze lata już dawno minęły. Rzuciła je Chesterowi i założyła ręce na biuście, przekrzywiając lekko głowę.
- Przecież one są całkiem… całkiem dobre! – zaprotestował, dokładnie oglądając spodnie. – Czemu ci się nie podobają?
- Chaz, one wyglądają, jakbyś je kupił od bezdomnego, a do tego przepłacił! – zauważyła dziewczyna, wyrzucając z szafy kolejne ubrania. Odłożyła na bok niepotrzebne koszulki i westchnęła głośno, opierając dłonie na biodrach.
- Myślałem, że lubisz mój styl rockowego faceta – wymruczał pod nosem rozżalony mężczyzna, przebierając podkoszulki, które odrzuciła dziewczyna. – Moja ulubiona koszulka! Dlaczego ją chcesz wyrzucić?
- Lubię twój styl rockowca, a nie styl na bezdomnego – zaśmiała się Moreau, przewracając oczami. – A jeśli chodzi o tę koszulkę, to przecież ty się w nią ledwo mieścisz – prychnęła rozbawiona, obserwując, jak nagle rozpromieniona twarz Chestera przybiera groźny wyraz, co nie zwiastowało nic dobrego.  
- Nie? Zobaczymy!
W sekundę pozbył się koszulki i założył na siebie T-Shirt, który Nina chciała wyrzucić na śmietnik. Z ledwością naciągnął przymały podkoszulek i mimo ogromnych starań materiał i tak zatrzymał się powyżej jego pępka. Moreau parsknęła głośnym śmiechem i z tego wszystkiego opadła na stertę ubrań, nie mogąc utrzymać równowagi.  
- Po prostu przypakowałem – westchnął beztrosko i wzruszył zabawnie ramionami, uśmiechając się szeroko, niczym chłopczyk, który dostał od rodziców swój wymarzony samochodzik na zdalne sterowanie.
- Nie, po prostu przytyłeś – zauważyła i zsunęła się ze sterty ubrań. – Starość nie radość, misiaczku. Ale nie przejmuj się. Każdy miś na zimę przybiera na masie. Tłuszcz pomaga im przetrwać zimę.
- Przecież to same mięśnie! – zaoponował, uderzając się w brzuch. Zaraz jednak tego pożałował, gdy poczuł nieprzyjemny ból w okolicy żeber. – Dobra, może większość z tego to…
- Tłuszcz? – przerwała mu i pokazała język, szybko odskakując do tyłu, by uniknąć bycia złapaną przez Chestera. – Okay, nieważne. Przecież wiesz, że i tak cię kocham – dodała dla świętego spokoju i puściła mężczyźnie oczko. – Błagam, wywal tę koszulkę i spodnie.
- Dobrze – zgodził się w końcu, zdejmując T-shirt. Rzucił go na kupkę ubrań przeznaczonych do wyrzucenia i schylił się po leżące przed nim spodnie należące do Niny. – Jeśli ja wywalam swoje, to ty też musisz wyrzucić swoje.
- Ale… Przecież one są całkiem dobre! – powiedziała oburzona, odbierając od Chestera swoją własność. Dla pewności zdjęła z siebie granatowe rurki i siłując się z przymałymi, szarymi spodniami, zaczęła podskakiwać, na siłę wciskając się w ubranie. – Zobacz! – krzyknęła i ledwo oddychając, spróbowała zapiąć guzik i rozporek. – Jak nowe!
- Nowe to one może były kilka kilogramów temu – odgryzł się Chester, lustrując wzrokiem swoją dziewczynę. – Kochanie, spójrzmy prawdzie w oczy, ale ostatnio trochę… się zaokrągliłaś.
- Naprawdę? – jęknęła załamana, oglądając się w stojącym w rogu pokoju lustrze. Odwróciła się do niego tyłem i przez ramię zerknęła na swoją pupę, którą opinały za małe dżinsy. Dziewczyna czuła się, jakby materiał miał zaraz się rozerwać, a ona przez to wszystko bała się nawet wziąć głębszy wdech. – Muszę przejść na dietę.
- Nie zgadzam się! – powiedział stanowczo Chester, podchodząc do swojej dziewczyny. Objął ją w pasie i po chwili zsunął dłonie na jej pośladki, mocno je na nich zaciskając. – Dla mnie jesteś idealna, ale koniecznie wywal te spodnie.
- Kochanie, a wiesz, że kiedy wywalimy te rzeczy, to będziemy musieli pójść na zakupy po coś nowego? – Nina uśmiechnęła się szeroko, bawiąc się łańcuszkiem Chestera, na którym zawieszona była srebrna obrączka. Taka sama znajdowała się na jej serdecznym palcu w prawej dłoni. To był niewielki element łączący ich w jedność, znak miłości i nierozerwalności tego, co udało im się stworzyć.
- O nie! Tylko nie zakupy!


*

Sama nie wierzę, że ja to napisałam. Boże, kiedy ja ostatnio pisałam coś takiego? Nieważne. Pierwszy rozdział za nami i mam nadzieję, że nikt się nie rozczarował. Na początku nie przewiduję żadnych większych dramatów, może jedynie wąsik Chestera, ale o tym w trzecim rozdziale.
Pokonałam mega lenia, więc jeśli ktoś chce, to będę informować o nowościach na GG i tylko tak.
No to chyba do przyszłego piątku? (; 

20 komentarzy:

  1. Awwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww! To było słodkie :D
    Ch. jest taki kochany, myślę, że niejedna chciałaby takiego przy swoim boku.
    Cały rozdział uśmiechałam się do siebie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. WOW, jesteś cudowna! Uwielbiam postać Chestera! Uwielbiam ich jako parę, są naprawę słodcy :) Czekam na więcej gdyż ciekawa jestem jak rozwiną się dalsze losy bohaterów :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha, reakcja Chestera na zakupy podobna do mojej, nienawidzę zakupów i współczuję mu, że będzie się na nich męczył. Rozbawiła mnie ta dwójka, "Po prostu przypakowałem" xd I Nina, która najpierw każe mu wywalić swoje rzeczy a potem sama nie chce wyrzucić swoich "Zobacz! Jak nowe!".
    Cały rozdział był bardzo zabawny, Nina, która zamiast od razu wpaść na to, że Chester mówi o psie, mówi o dziecku, albo co lepsze o trójkącie :D Tak beztrosko tutaj, jak na razie ;D Czemu miałby się ktoś rozczarować? Sama nie wiesz co piszesz! Nawet żadnego błędu nie ma [jak zawsze], wszystko dopracowane do ostatniej kropki. Aż miło się czyta. :)
    Nie musisz informować i tak z przyzwyczajenia sprawdzam wszystkie czytane blogi, więc nie przegapię nowego rozdziału. ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. cudownie, tak idealnie, że aż słów brak! *.* Chester mnie rozczula tym gadaniem hahahahahahah iii słodcy są razem, o maaaaamo *.* przepięknie wyszłoo noo <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Nikt się nie rozczaruje, uwierz mi :D Rozdział świetny i zabawny ;) Już uwielbiam ich jako parę :)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne, bardzo mi się podoba, naprawdę. A zwłaszcza rozczulił mnie ten moment "Odwróciłaby się na pięcie i odeszła, pokazując mu, że nie należą do tej samej bajki. Tylko co z tego, że nie należeli do tej samej bajki, skoro będąc razem zaczęli pisać własną, taką, do której oboje idealnie pasowali?" mam humor na coś mega romantycznego, a ten cytat tak mnie jakoś chwycił za serce. :) Poza tym wygląda na to, że Chester i Nina idealnie się uzupełniają i do siebie pasują, fajnie się czyta te ich słowne sprzeczki.
    Życzę weny i czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  7. O.BOŻE.
    Zauroczyłam się *.*
    Podobało mi się wprowadzenie, ale pierwszy rozdział jest cudowny. Normalnie tak lekko i przyjemnie się czyta, że żałuję że to koniec. Prawie spadłam z krzesła przez tą akcje z podkoszulkiem i "mięśniami", hahah, cudowne! Wielki uśmiech na twarzy ;d
    Będziesz mnie informować? Byłabym bardzo wdzięczna ;)
    PS: dziękuję za miły komentarz! a co do szablonu, to miałam zamiar dodać też animacje, ale czarno to widzę xd
    Pozdrawiam, Devonne ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Och, to jest świetne. Nie wiem jak to do końca określić, ale ma w sobie jakąś taką magię. Oprócz tego oczywiście sam styl pisania jest taki lekki, że po prostu chciałoby się czytać i czytać. Poza tym to, co jakoś szczególnie ujęło mnie w tym rozdziale to szeroko pojęty humor. W pewnych momentach uśmiech aż sam cisnął mi się na usta.
    Chester i Nina zdają się tworzyć ciekawą parę. Niby różni, a tak świetnie ze sobą dobrani. Każde z nich wydaje się być dość honorowe, ale pomimo to potrafią ostatecznie dojść do kompromisu, a to ich wzajemne dogryzanie jest czymś, co zdaje się jedynie jeszcze bardziej ugruntowywać ich związek niż w jakikolwiek sposób cokolwiek psuć. Ehh, nie mogę doczekać się już rozdziału drugiego.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejku, ja chcę pisać tak jak ty. Wszystko jest idealne, Chester, Nina, są tacy kochani, aff, rozmarzyłam się, kiedy nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  10. bardzo mi się podobało, czyta się lekko, nic na siłę. ;> tak właśnie sobie myślę, że moje lektury mogłyby być pisane przez Ciebie ;d z pewnością nie musiałabym się zmuszać. jestem ciekawa, jak to rozwiniesz, także czekam na kolejny rozdział, z nadzieją, że pojawi się reszta zespołu ;p

    OdpowiedzUsuń
  11. Od rozdziału bije przyjemnym ciepłem - idealnie na sam początek. Wprowadzasz powoli w całą historię, nie zdradzając za wielu szczegółów, tym samym zaciekawiając czytelnika. Czuje się, jakbym czytała jakąś słynną powieść, naprawdę.
    Związek Chestera i Niny jest taki bardzo... życiowy? Nie wplątujesz w ich wypowiedzi przesłodzonych komplementów, co jest wprost rzadkością w opowiadaniach - ludzie chyba bardzo lubią ckliwe romanse. Ich związek jest taki bardzo realistyczny i - przynajmniej tak mi się wydaje - oparty głównie na przyjaźni. Jednak, nawet opisani w tak miły i przyjazny sposób, zdają się coś w sobie skrywać, a ja chce to coś odkryć.
    Nie mam wprost bladego pojęcia, co może dziać się dalej. Wprowadzasz nas w historię tak gładko, że naprawdę nie wiem, czego mam się spodziewać. Dlatego będę czekała cierpliwie, żeby zobaczyć co tutaj wymyśliłaś. Już nawet Nina mi nie przeszkadza, a to heca (nie wierzę, że naprawdę użyłam tego słowa).
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy ja będę tak nieziemsko pisać? Najwyraźniej nigdy...
    Pokochałam każde słowo w tym rozdziale, każde! ♥
    Najbardziej podobał mi się fragment o ubraniach.
    "Chaz, one wyglądają, jakbyś je kupił od bezdomnego, a do tego przepłacił!"
    Wspaniałe :)
    No to czekam na następny rozdział z niecierpliwością!
    our-love-is-eternal.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Jesteś cudowna, Twoje opowiadanie jest cudowne, wszystko tutaj jest cudowne. No nie da się tu powiedzieć ani jednego słowa, które by urągało temu. Bohaterowie mają świetne charaktery, obojgu polubiłam od razu. Taki chłopak jak Chester to prawdziwy skarb ;d
    oh, no nie mogę już doczekać się piątku!: )

    OdpowiedzUsuń
  14. Chciałabym umieć pisać tak jak ty. Twój style jest nienaganny i wspaniały. Gdy czyta się każde słowo ma się wrażenie, że jest ono idealnie dobrane i jest wręcz perfekcyjne.
    Chester jest moim ulubieńcem, ponieważ jego charakter jest tak bardzo wyjątkowy, że aż chciałoby się go poznać w realnym świecie.
    Chcę już kolejny rozdział ;)

    http://i-believe-in-yeasterday.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Bohaterowie mają świetne charaktery. Chester i Nina razem są tacy wspaniali. Od razu ich polubiłam. Jestem ciekawa czym nas zaskoczysz w tym opowiadaniu. Jestem zachwycona pierwszym rozdziałem. Czekam na dwójkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ale ciekawa historia! :D Już teraz czuję, że będzie to udane opowiadanie. Bardzo lubię Chestera, dlatego będę czytała tą historię z wielką przyjemnością. Cieszę się, że założyłaś takiego bloga. ;)
    Rozdział bardzo fajny i udany. Polubiłam Ninę. Tworzą fajną i zabawną parę. A Chester jest taki kochany! :D
    Oczywiście informuj mnie o nowych rozdziałach. Kontakt do mnie masz. ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Więc pozostaje gg ;d 13533936, byłabym strasznie wdzięczna za informację ;d
    co do ubiorów i RAR 2001 (dobry występ, ale w Texasie był po prostu nie z tej Ziemi *_*) to jak myślisz, skąd zaczerpnęłam inspirację? ^^ Ahh, stare dobre czasy ;d
    No nic, mój numer masz, więc...
    Pozdrawiam, Devonne.

    OdpowiedzUsuń
  18. Cudowne. Masz bardzo lekki styl pisania, a jest to coś, co lubię najbardziej. Chester i Nina świetnie do siebie pasują. Od początku ich polubiłam.
    Pozostaje mi czekać na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Chester i Nina tworzą fajną parę. Mam nadzieję, że ciągle nie będzie tak słodko.
    Życzę Weny.
    Pozdrawiam ;]

    OdpowiedzUsuń
  20. Czytając fabułę przeszła mi przez myśl pewna obawa związana z zestawionymi przez ciebie postaciami. Próbowałam sobie wyobrazić Chestera w związku z Niną (a raczej samym jej wyglądem, bowiem wykreowałaś osoby według swojego upodobania) i przyznaję, że nie potrafiłam sobie tego wyobrazić. Ale... Ale czytając pierwszy rozdział zmieniłam swoje zdanie; i nie wiem czy wpłynął na to klimat, czy może jednak zdarzenia, które miały miejsce w rozdziale powyżej, ale z czystym sumieniem, a nawet ręką na sercu mogę powiedzieć, że zakochałam się w nich od pierwszego wejrzenia. Nie lubię się powtarzać, i zazwyczaj tego nie robię, i o ile się nie mylę dobrze wiesz, co myślę na temat twojej twórczości, ale i tak zrobię wyjątek - jesteś wyjątkowa, a każde twoje opowiadanie odzwierciedla oryginalność i wszelkiego rodzaju prawdziwość, która nabiera kolorów przy każdym wchłanianym przez czytelnika zdaniu. Posiadasz lekkość formułowania myśli i ja, jako zwykła siedemnastolatka pragnę ci powiedzieć, że czytam wszystko - nie zamykam się na jeden gatunek. Tak jak czytałam poprzednie historie, tak z zapałem zabrałam się za tą z szanownym Panem Benningtonem.

    A jeśli chodzi o rozdział, o którym się jeszcze nie wypowiedziałam, to chcę tylko powiedzieć, że tchnęłaś życie w zwykłe czynności, które każdemu człowiekowi mogą wydać się nudne, albo wręcz absurdalne, ale według mnie i tak posiadały nutkę finezji i właśnie dlatego chłonęłam je, jak woda gąbkę. Prawdopodobnie mój powyższy wywód nie ma ładu, ani składu, a ja i tak zwalę wszystko na pobyt w szpitalu, to jednak mam nadzieję, że zrozumiałaś moje intencje i sprawiły, że coś poczułaś. Ja od siebie mogę dodać tylko tyle, że oczekuję następnego i byłoby miło, gdybyś mnie o nim poinformowała.
    JBluvsBabycakes
    Love xx

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy konstruktywny komentarz. Jeżeli zamierzasz zostawiać jedynie spam, to od razu możesz odpuścić, bo usunę go bez wcześniejszego przeczytania go.