Słysząc dobiegający z kuchni
odgłos obijających się od siebie porcelanowych talerzy, odrzucił na bok kołdrę
i rozejrzał się po pokoju, próbując ogarnąć, co się wokół niego dzieje. W
głowie wciąż mu szumiało, chociaż poprzedniego dnia nie pił alkoholu. Tak
naprawdę nie pił go od kilku lat i nawet na imprezach w wytwórni płytowej
zawsze wykręcał się tym, że jest samochodem i musi później odwieźć wstawionego
Michaela do jego domu, by biedaczek się nie zgubił w drodze powrotnej. Wolał
nie zdradzać wszystkim szczegółów ze swojej przeszłości, które z pewnością sprawiłyby,
że większość tych ludzi odwróciłaby się od niego, a on na nowo zostałby sam jak
palec. Wątpił, by Nina chciała być z nim, gdyby dowiedziała się, jaki kiedyś
był. Tamten Chester już dawno został pogrzebany w głębokim dole, jednak czy na
pewno nie było żadnej możliwości na jego powrót? Bennington niczego tak bardzo
się nie bał, jak właśnie tego, że stary on kiedyś wróci i zamieni jego
dotychczasowe życie w piekło.
Narzucił na siebie wczorajsze
ubrania i mozolnym krokiem ruszył do kuchni, gdzie był pewien zastać Ninę. W
drodze do salonu natknął się na bawiące się na środku przedpokoju szczeniaki,
jednak nawet nie zatrzymał się, by je pogłaskać. Ból głowy był tak przeraźliwy,
że Chester z ledwością kontaktował. Gdy tylko doczłapał się do kuchni, oparł się
z ulgą o framugę i głośno jęknął, zwracając tym samym na siebie uwagę
dziewczyny.
- Marnie wyglądasz. Wszystko
okay? – zapytała nieco zmartwiona, patrząc uważnie na mężczyznę.
- Tak, tak. Głowa mnie tylko boli
– powiedział zachrypniętym głosem i przetarł dłońmi zmęczoną twarz. – Pójdę
trochę się ogarnąć i zaraz wrócę – dodał ciszej i nim dziewczyna zdążyła
zareagować, wycofał się w stronę łazienki.
Sam nie wiedział dlaczego, ale
nie potrafił spojrzeć Ninie w oczy, by nie poczuć w tym samym momencie ukłucia
w okolicy serca. Było mu wstyd za to, jak zachował się poprzedniego wieczora i
jak ją potraktował. Przecież nie była pierwszą lepszą panienką do towarzystwa,
by mógł ot tak wyżyć się na niej w łóżku. Bał się, że przez to, co jej zrobił,
ona go znienawidzi i zacznie traktować, jak obcego faceta. Wciąż był tym samym
mężczyzną, w którym się zakochała. Czasami tylko ten Chester zostawał
zagłuszany przez mroczną przeszłość; przez własne krzyki, kiedy przetrzymywali
go na oddziale zamkniętym, te krzyki, którymi domagał się, by wypuszczono go na
wolność i pozwolono zaciągnąć się świeżym powietrzem, a nie tym szpitalnym. To
wracało chociaż tego nie chciał. Gdyby tylko mógł, stworzyłby barykadę
oddzielającą w jego głowie całą przeszłość i przykre wspomnienia od teraźniejszości,
w której chciał żyć bez jakichkolwiek obaw i lęków.
Po długim i odprężającym
prysznicu ubrany w świeże ubrania, które zapewne za sprawą Niny znalazły się na
pralce, opuścił łazienkę i poszedł do salonu, gdzie przy stole siedziała już
dwudziestolatka.
- Nie wiedziałam, co chcesz na
śniadanie – powiedziała, nawet nie patrząc na Chestera. – Zrobiłam tylko kawę,
ale nie wiem, czy ją chcesz – dodała cicho, przekartkowując leżące na stole
czasopismo. – Dzwonił Mike. Powiedział, że wasza piosenka została wybrana na
motyw przewodni do jakiejś gry. Chyba chodzi o Medal of Honor.
- Och, to… świetnie – stwierdził
Chester, jednak nie potrafił wykrzesać z siebie choć szczypty entuzjazmu. Fakt,
że Nina tak chłodno go traktowała wcale nie ułatwiał mu zmierzenia się z
wyrzutami sumienia, które zżerały go od środka. – Nie sądziliśmy, że w ogóle
się to komukolwiek spodoba – kontynuował, mając nadzieję, że błahą pogadanką
wszystko załatwi.
-
Naprawdę? – Nina uniosła oczy na siedzącego przy stole mężczyznę i lekko się
uśmiechnęła. – Obaj piszecie świetne teksty. Skąd ta niepewność? A może to
nieszczera skromność?
- O co ci
chodzi? – spytał nieco mrukliwie, nie mogąc już znieść gęstej atmosfery, którą
można byłoby pokroić nożem. – Nie masz pojęcia, ilu ludzi startowało w tym
„konkursie”. To, że nam się udało wygrać, to cud.
- Misiek,
czemu się tak od razu denerwujesz? – Nina wstała od stołu i poszła do kuchni,
by dolać sobie kawy. – Bardzo się cieszę, że wygraliście i wasza piosenka
będzie w tej grze. Po prostu uważam, że powinieneś bardziej wierzyć w swoje
umiejętności twórcze. Jesteś świetnym tekściarzem, Mike też i razem tworzycie
naprawdę idealny duet. Ci ludzie byliby idiotami, jeśli nie wybraliby waszej
piosenki – kontynuowała i nawet nie zauważyła kiedy Chester podszedł do niej i
przytulił się mocno do jej pleców. – Hej, co jest? – zaśmiała się rozczulona
jego zachowaniem.
- Nic,
odczułem potrzebę przytulenia się do ciebie – wymruczał jej na ucho i zsunął
dłonie na biodra dziewczyny. – Wszystko okay? – spytał, gdy Nina drgnęła
niespokojnie pod wpływem jego dotyku.
- Uhm,
jasne – szepnęła niezbyt przekonywująco, oswobadzając się z uścisku Chestera.
Uśmiechnęła się do niego przelotnie i otworzyła na oścież lodówkę. – Co zjesz
na śniadanie? Ja nie mam jakoś na nic ochoty, ale mogę ci zrobić kanapki –
zaproponowała, zmieniając tym samym temat. Jak na złość opakowanie z żółtym
serem przesunęło się na sam koniec półki, więc dziewczyna musiała stanąć na
palcach, żeby go dosięgnąć. Nawet nie zauważyła, że sweterek, który miała na
sobie trochę się podwinął, tym samym ukazując siniaki na jej biodrach i
plecach.
- Nina? –
Chester podszedł bliżej szatynki i uniósł materiał swetra, dokładniej
przyglądając się sinym śladom. – To… to moja sprawka?
- To nic
takiego – wyszeptała nerwowo, naciągając ubranie na brzuch. Odwrócona przez
mężczyznę spojrzała mu w oczy i przełknęła ślinę. – Trochę cię poniosło.
Przecież siniaki zaraz znikną.
-
Kochanie… - Bennington ze wstydu nie potrafił wydusić z siebie kolejnych słów.
Stał i wgapiał się w twarz swojej dziewczyny, nie wiedząc, co powiedzieć.
Wszystko wydawało mu się takie błahe i nie na miejscu.
- Wiem –
odezwała się w końcu Nina i pocałowała Chestera w policzek. – Nic się nie
stało, ale następnym razem zaparzę ci meliskę – dodała i uśmiechnęła się
szeroko do mężczyzny, który tylko przewrócił oczami i zaśmiał się pod nosem. –
Ach i Mike jeszcze powiedział, że zaprasza nas do tego waszego klubu, żeby
uczcić sukces.
- Ten to
też mógłby się w końcu ustatkować, a nie tylko kluby i inne bajery – wymruczał
Chester, kręcąc głową z niedowierzaniem. Widząc minę swojej dziewczyny, od razu
pożałował, że w ogóle zaczął ten temat. – Nie! Nina, nie! Nie będziesz się
bawić w swatkę, rozumiesz? Mike nie jest dzieciakiem i potrafi znaleźć sobie dziewczynę.
- Właśnie
widzę – parsknęła śmiechem, jednak zaraz spoważniała, gdy została zmierzona
morderczym wzrokiem przez swojego chłopaka. – Chazy, a gdyby tak zupełnie
przypadkiem do tego klubu przyszła moja koleżanka ze studiów, która zupełnym
przypadkiem jest singielką i szuka wielkiej miłości?
- Jeśli
zupełnym przypadkiem, to okay.
Michael
zdawał się nie być zbytnio zainteresowany koleżanką Niny, która przez cały czas
pożerała go wzrokiem i próbowała co chwilę wyciągnąć mężczyznę na parkiet. Shinoda
za każdym razem wykręcał się na coraz to różniejsze sposoby, aż w końcu stracił
do niej cierpliwość i kazał jej spadać na drzewo. Cheryl po tym śmiertelnie się
na niego obraziła i razem z Niną zniknęła w tłumie tańczących na parkiecie
ludzi. Chester nie mógł zrozumieć zachowania przyjaciela, bo zwykle był otwarty
na nowe znajomości, a Cheryl była naprawdę uroczą blondynką o figurze
modelki i nienagannym uśmiechu. Musiało wydarzyć się coś poważnego, skoro
Shinoda tak potraktował tę dziewczynę.
- Wiesz, tak się zastanawiałem
dzisiaj nad tym wszystkim – przemówił po dłuższej chwili Mike, zerkając kątem
oka na Chestera. – Naprawdę nie chciałbyś wrócić do śpiewania? Nie mówię już o
reaktywacji Linkin Park, bo wiem, że nie chcesz wracać do tego, ale może coś nowego?
- Dobra, Mike, powiedzmy, że
wracamy… – zaczął Chester, obracając w dłoniach pustą szklankę po
bezalkoholowym drinku -… i co dalej? Jak nazwiemy zespół? Chazy Chaz i Miki
Mike? A może Benio i Spółka? – zaśmiał się, rozładowując natychmiast napiętą atmosferę.
Wolał obrócić to wszystko w żart, niż kolejny raz wywoływać niepotrzebną
kłótnię.
- Bennoda – odpowiedział Mike i
parsknął śmiechem, widząc minę przyjaciela. – No co? Połączyłem nasze nazwiska:
Bennington i Shinoda.
- Głupszej nazwy to nie mogłeś
wymyśleć – dogryzł Chester i pokręcił głową z niedowierzaniem. – Myślisz, że
jest sens wracać? Cholernie się tego boję. Nie chodzi o operację, bo lekarze
mówią, że sam zabieg nie jest wyjątkowo poważny i jeśli będę uważał, to szybko
wrócę do formy. Co jeśli będzie tak, jak wtedy? – spytał nieco ciszej, jakby
się bał, że głośna muzyka nie zagłuszy go wystarczająco skutecznie. – Co jeśli
wróci tamten facet, o którym staram się zapomnieć. Cholera, nie chcę stracić
Niny. Nie teraz, rozumiesz?
- Nie stracisz – stwierdził
pewnym głosem Mike i wzruszył ramionami, kiedy Chester posłał mu pytające
spojrzenie. – Nina nie jest dziewczyną, która ucieka w popłochu, bo coś zaczyna
dziać się z drugą osobą. Stary, ona cię kocha, czaisz? To nie jest szczenięce
zauroczenie, ale cholernie potężne uczucie. Wiesz, że dzięki tej dziewczynie
możesz osiągnąć wszystko, co zechcesz? Przyznaj, że czasami tęsknisz za tamtymi
czasami, gdy istniało Linkin Park, a my występowaliśmy na festiwalach. Już nie
pamiętasz tego rozwrzeszczanego tłumu ludzi? – mówił podekscytowany Mike,
którego oczy błyszczały, jak dwie wielkie żarówki.
- Koleś, weź się uspokój! –
zaśmiał się Chester, momentalnie sprowadzając przyjaciela na ziemię. – Dasz mi
spokój, jeśli przyznam, że tęsknię za tamtymi czasami? – spytał, a szeroki
uśmiech malujący się na twarzy Michaela był jednoznaczną odpowiedzią na
wszelkie pytania. – Ale to były czasy – westchnął, sięgając po szklankę ze
swoim drinkiem, którą chwilę wcześniej przyniosła kelnerka. – Niezłe buraki z
nas były – dodał i sam z siebie zaczął się śmiać, przypominając sobie wszelkie
szczegóły.
- Pamiętasz moje niebieskie
włosy? – Michael parsknął śmiechem i uderzył się otwartą dłonią w czoło. – Albo
nasze pomalowane na czarno paznokcie w dłoniach. Boże, teraz kiedy o tym myślę,
to nie mogę uwierzyć, że to byliśmy my.
- Ostatnio Nina robiła porządki w
szafie i znalazła spodnie, które miałem na sobie na kilku koncertach. Chyba
nawet występowałem w nich na Rock Am Ring w dwutysięcznym pierwszym roku –
powiedział Chester, przyglądając się uważnie czerwonej zawartości szklanki,
którą trzymał w dłoniach. – Miałem do nich taki ogromny sentyment. Czaisz? Nie
potrafiłem wywalić ich przez tyle lat, a ona zrobiła to w przeciągu godziny.
Wrzuciła je do worka na śmieci i wypieprzyła na śmietnik. Cholera, wystąpiłem w
nich na tylu koncertach, a teraz jakiś bezdomny pewnie się w nich buja po
mieście. Miałem nawet kilka koszulek, ale Nina też je wywaliła. Wszystko poszło
się jebać jednego dnia. Rozumiesz? Gdyby mogła, to spakowałaby do tych
pieprzonych worków całą moją przeszłość i pozbyłaby się tego bez mrugnięcia
okiem – wymruczał posępnie, odstawiając szklankę na stolik. – Dobrze, że
bokserki, które wtedy na sobie miałem wciąż leżą w szufladzie przykryte innymi
gaciami – dodał i zaśmiał się głośno, widząc minę Michaela.
Po kilku przetańczonych
piosenkach poczuła ogarniające jej ciało zmęczenie. Na migi pokazała Cheryl, że
wraca do stolika i gdy dziewczyna przytaknęła głową, Nina zaczęła przeciskać
się przez tłum ludzi w stronę sof, które znajdowały się dookoła parkietu.
Poczuwszy na talii czyjeś silne dłonie, uśmiechnęła się pod nosem i zerknęła
przez swoje ramię, mając nadzieję, że to Chester zdecydował się dołączyć do
niej na parkiecie, co raczej graniczyło z cudem, gdyż nie był typem takiego
faceta. Zwykle przesiadywał przy stoliku i zamawiał kolorowe drinki,
kolekcjonując przy okazji plastikowe mieszadełka i ozdobne parasolki. Nina
zawsze śmiała się, że niedługo będzie mógł otworzyć własny sklepik z takim
badziewiem i dorobi się na tym fortuny.
Gdy tylko obejrzała się za siebie
i zobaczyła znajomego bruneta jej serce momentalnie szybciej zabiło. Nina
szybko wyszarpnęła się z uścisku chłopaka i przełknęła nerwowo ślinę, szukając
wzrokiem najszybszej drogi ucieczki.
- Nie sądziłem, że jeszcze się
kiedyś spotkamy – powiedział Nathan, uśmiechając się szyderczo do szatynki.
Złapał ją mocniej za przedramię i przyciągnął do siebie, wolną dłoń kładąc na
jej biodrze. Nina ponownie podjęła się próby wyrwała się z uścisku chłopaka,
jednak wszystko szło na marne. – Co u ciebie?
- Jakby cię to kiedykolwiek
obchodziło – wycedziła przez zęby dziewczyna, doskonale zdając sobie sprawę z
tego, że pomimo głośnej muzyki chłopak usłyszał każde jej słowo. – Puść mnie,
to boli! – krzyknęła łamiącym się głosem, gdy ręka Nathana zacisnęła się
mocniej wokół jej nadgarstka. Spanikowana zaczęła rozglądać się dookoła,
szukając wzrokiem jakiejkolwiek pomocy, jednak była zdana na siebie. Jęknęła
cicho, kiedy brunet przybliżył usta do jej ucha, a ona usłyszała jego
przyspieszony oddech.
- Może się zabawimy, jak kiedyś?
– zapytał niskim głosem, odgarniając z ramienia szatynki lekko pofalowane
włosy. – Co ty na to?
- Puszczaj! – krzyknęła, szarpiąc
ręką, za którą w dalszym ciągu trzymał ją były chłopak. – Czego ode mnie
chcesz? – spytała pozbawiona jakiejkolwiek nadziei na ratunek ze strony którejś
z tańczących osób. – Mike! – wrzasnęła tak głośno, że nareszcie zwróciła na
siebie uwagę imprezowiczów, jednak jej najbardziej zależało na idącym w stronę
baru mężczyźnie.
Shinoda od razu przecisnął się
przez tłum ludzi i zatrzymał dopiero przy roztrzęsionej Ninie. Zdążył jedynie
zobaczyć tył oddalającego się szybko chłopaka, z którym wcześniej rozmawiała
dziewczyna.
- Wszystko w porządku? Kto to
był? – zapytał spanikowany, obejmując ramieniem szatynkę. Ona jednak
odskoczyła, jakby rażona piorunem i speszona spuściła wzrok na swoje stopy. –
Nina, co się dzieje? Kim był tamten koleś?
- Nikt ważny. Pójdę do toalety –
powiedziała ledwo słyszalnie i nim Michael zdążył zareagować, oddaliła się od
niego i po chwili zniknęła w tłumie ludzi.
Stał jeszcze przez chwilę w tym
samym miejscu, licząc na to, że dziewczyna jednak zawróci i będzie mógł ją
odprowadzić do Chestera, jednak w końcu zrezygnował z dalszego czekania i
odszedł w stronę ich stolika. Ignorując głupie spojrzenie przyjaciela, usiadł
na kanapie i głośno westchnął.
- Wszystko w porządku? – spytał
Bennington, przyglądać się uważnie Michaelowi. Ten pokręcił głową i rozejrzał
się dookoła, najwyraźniej szukając kogoś wzrokiem. – Stary, wyglądasz, jakbyś
ducha zobaczył.
- Ja nie, ale Nina chyba tak –
odpowiedział tajemniczo Shinoda i wzruszył ramionami, gdy Chester posłał mu
pytające spojrzenie. – Szedłem do baru, gdy nagle usłyszałem, że mnie woła.
Patrzę, a ona szarpie się z jakimś kolesiem. Podejrzany typ… Jak tylko do nich
podszedłem, to ten uciekł i zniknął w tłumie. Pytałem Niny, kto to, ale
powiedziała tylko, że nikt ważny i poszła do toalety.
- Ty debilu, dałeś jej samej
odejść? – Chester poderwał się z miejsca, jednak nim zdążył odejść do stolika,
zobaczył zbliżającą się do nich Ninę. Nie wyglądała zbyt dobrze i była tak
roztrzęsiona, jakby naprawdę zobaczyła ducha. – Kochanie, wszystko okay? –
spytał troskliwie mężczyzna, obejmując szatynkę ramieniem.
- Tak, ale wracajmy do domu,
okay? – poprosiła, opierając czoło na torsie swojego chłopaka. On tylko
pogładził ją dłonią po plecach i pocałował w czubek głowy, jak to miał zawsze w
zwyczaju robić, gdy działo się coś złego. – Proszę, zabierz mnie stąd…
- Dobrze – szepnął i popatrzył na
Michaela, który tylko machnął ręką i lekko się uśmiechnął, dając przyjacielowi
znak, że ma się nim w ogóle nie przejmować. – Odwieź potem Cheryl do domu,
okay? – powiedział na koniec Chester, podając brunetowi rękę na pożegnanie. On
tylko skinął głową na zgodę i wrócił do picia swojego drinka.
- Zrobiłem ci kakao – powiedział
cicho Bennington, wchodząc do pogrążonej w mroku sypialni. Rozejrzał się po
pomieszczeniu i dopiero po chwili dostrzegł siedzącą na łóżku skuloną postać
swojej dziewczyny. Westchnął cicho i zajął miejsce obok niej, podając jej od
razu kubek z gorącym napojem i dodatkowymi piankami śmietankowymi. – Chcesz mi
o tym opowiedzieć? – zapytał po chwili, przyglądając się leżącym obok Niny
szczeniakom.
- Nie wiem – szepnęła
zachrypniętym głosem, obejmując skostniałymi dłońmi garnuszek z kakao. – Nie
wiem, Chaz… - dodała i czując napływające do oczu łzy, oparła głowę na ramieniu
mężczyzny. Kilka słonych kropel znalazło doskonałe ujście i powoli stoczyło się
po bladym policzku szatynki. Ona jednak szybko starła je rękawem swetra i
pociągnęła nosem, nie chcąc jeszcze bardziej się rozkleić. – To był mój były
chłopak – powiedziała po chwili, bawiąc się palcami wolnej dłoni sznurkiem od
spodni dresowych.
Chester spojrzał uważnie na
profil swojej dziewczyny i złapał ją za rękę, od razu splatając ich palce w
mocnym uścisku. Kiedy się uśmiechnęła, poczuł niewielką ulgę, jednak wiedział,
że to jeszcze nie koniec zwierzeń, a dopiero początek. Nie chciał naciskać i
pozwolił dziewczynie zebrać się w sobie, by mogła na spokojnie poukładać
chaotyczne myśli. Przez kilka minut w ciemnej sypialni panowała idealna cisza,
przerywana raz po raz cichymi pociągnięciami nosem przez Ninę. Chester siedział
w milczeniu i kciukiem kreślił wzorki na zewnętrznej części dłoni szatynki, co
jakiś czas składając na delikatnej skórze krótkie pocałunki, jakby tymi błahymi
gestami chciał pokazać, że wciąż przy niej jest – bez względu na to, jaki
sekret w sobie ukrywa.
- Byliśmy ze sobą przez cztery
lata – odezwała się w końcu Nina, jeżdżąc opuszkiem palca po krawędzi kubka.
Upiła kilka łyków ciepłego kakao i odchyliła głowę, próbując znów się nie
rozpłakać. – Na początku było, jak w bajce. Nathan był taki czuły i opiekuńczy.
Spędzaliśmy razem każdą wolną chwilę, a potem coś się stało. Sama nie wiem, co takiego.
Po prostu się zmienił – wyszeptała i pociągnęła cicho nosem. Czując delikatny
pocałunek na dłoni, uśmiechnęła się lekko i spojrzała kątem oka na siedzącego
obok Chestera. – Zaczął się na mnie wyżywać. Krzyczał, kiedy coś nie szło po
jego myśli. Jednak to był dopiero początek, wierzchołek góry lodowej –
powiedziała i wolną dłonią starła z policzków pojedyncze łzy. – Z dnia na dzień
było coraz gorzej. Bywały dni, że nie mogłam iść do szkoły, bo jego za bardzo
poniosło. Moich rodziców często nie było, więc niczego nie zauważali. Wtedy
myślałam, że tak musi być, bo przecież Nathan był moim chłopakiem i miał prawo
to robić. Teraz wiem, że nie miał prawa podnosić na mnie ręki i zmuszać mnie do
tych wszystkich rzeczy – wyszeptała łamiącym się głosem, starając się panować
nad przykrymi wspomnieniami, które nagle zaczęły nawiedzać jej umysł. – Byłam
tylko zakochaną dziewczyną. Myślałam, że na Nathanie świat się kończy i dlatego
nie potrafiłam odejść, bo bałam się, że żaden inny mnie nie zechce – zaśmiała
się nerwowo, przeczesując palcami włosy.
Słuchając monologu dziewczyny,
czuł, jak z każdym kolejnym słowem jego serce pęka na coraz to mniejsze części.
Wspomnienia z poprzedniego wieczora wróciły do niego niczym bumerang, a wyrzuty
sumienia na nowo zaczęły go zżerać. Nie szukał dla siebie żadnego
usprawiedliwienia, bo nie miał prawa tak traktować własnej dziewczyny, jednak w
momencie, kiedy ona wyjawiła mu prawdę o swoim poprzednim związku i tym, jak
traktował ją Nathan, w Chesterze na nowo coś pękło i wiedział, że tym razem nie
zdoła tego pozbierać w jedną całość. Jedyne, co mógł zrobić w tamtym momencie,
to objąć Ninę silnym ramieniem i przytulić do siebie.
- Przepraszam za wczoraj.
Przepraszam, że nie potrafiłem nad sobą zapanować – powiedział zachrypniętym
głosem, opierając czoło na ramieniu dziewczyny. – Tak cholernie mi wstyd.
- Wiem, że nie chciałeś –
wyszeptała i lekko się uśmiechnęła, składając na czubku jego głowy delikatny
pocałunek. – Wiem, że mnie kochasz i nigdy byś mnie nie skrzywdził.
- A jeśli czasami tylko tego
pragnę? – pomyślał Chester, jeszcze mocniej przytulając do siebie dziewczynę. –
Jeśli czasami tak bardzo cię nienawidzę, że nie mogę na ciebie patrzeć? Co
wtedy?
"Jeśli zupełnym przypadkiem, to okay" haha, uwielbiam! ;d to i w ogóle całego bloga ;> ale ta dziewczyna jakoś mi się nie spodobała, więc dobrze, że Mike nie był nią zainteresowany ;d
OdpowiedzUsuńjetem ciekawa, co będzie z Chazem i Niną i mam nadzieję, że Chester nie wróci do przeszłości. no i podoba mi się pomysł z zespołem ;d
a tak w ogóle, BĘDZIE BENNODA? ;3
Bennoda? haha nie! nie wiem, skąd ci przyszedł ten pomysł do głowy ^^
UsuńBennoda! Nie no, obowiązkowa pierwsza rzecz o której muszę napisać. Nie zgadzam się z Chester'em, nazwa jest genialna, a Mike to jeszcze większy geniusz! xd
OdpowiedzUsuńSamotny Mikey? Jak to w ogóle możliwe? Nic tylko nabrałam wielkiej ochoty, żeby go przytulić ;3 Bokserki i stare ubrania też uwielbiam. Czasami - nawet bardzo - sama tęsknie za tymi starymi czasami. Niebieskie włosy? Przecież to był hit! Tak samo jak czerwone. STARE DOBRE CZASY, nie ma co.
Kolejna sprawa to początek opowiadania. (wiem, że przeskakuję z kwiatka na kwiatek. ale...) Nie wiem jak to robisz, ale takie proste czynności stają się czymś... Kurde, pisałam Ci to już i doskonale wiesz, co ja myślę na ten temat. Po za tym ciężko mi to wytłumaczyć. Powiem tylko tyle, że piszesz genialnie!
W pełni rozumiem Chaz'a; też czułabym się na jego miejscu okropnie. No, ale z drugiej strony skąd mógł wiedzieć o przeszłości Niny i jej byłym chłopaku, który jest strasznym palantem, swoją drogą.
" - A jeśli czasami tylko tego pragnę? – pomyślał Chester, jeszcze mocniej przytulając do siebie dziewczynę. – Jeśli czasami tak bardzo cię nienawidzę, że nie mogę na ciebie patrzeć? Co wtedy?"
Z tego zdania wnioskuję, że będzie się działo. W sumie można to i wyciągnąć z poprzedniego rozdziału... No ale teraz jestem po prostu pewna.
Opisy, mówiące o tym jak się czuje i jak bardzo pragnie oddzielić przeszłość od teraźniejszości, są po prostu genialne! ;3
Teraz trzeba zaś czekać cały długi tydzień na kolejny rozdział.
Jak Ty lubisz zamęczać ludzi! xd
Hahaha, genialny Mike i jego 'Bennoda' padlam! XD no, widze, ze zaczyna sie robic mniej sielankowo, niz na poczatku bylo. Biedna Nina, przez co ona musiala przejsc. No i Chester tez nie mial tak najlatwiej. Jestem ciekawa, czy po wyznaniu Niny on tez sie przed nia otworzy. Chyba byloby im wtedy latwiej, nie mieliby rzed soba zadnych tajemnic. Moze wtedy Nina umialaby jakos pomoc Chesterowi. Szczerze, przerazila mnie lekko ta ostatnia mysl Chaza. Mam nadzieje, ze nie zrobi Ninie krzywdy.
OdpowiedzUsuńNo i wyglada na to, ze Mike jednak przekona Chaza do powrotu na scene. Ech, fajnie sie czyta o tym, jak to kiedys wygladalo i w ogole. :) I te niebieskie wlosy Shinody, hahahaha.:)
Pozdrawiam i wesolego Halloween! :)
Ten rozdział, swoją drogą tak jak wszystkie inne, jest świetny!
OdpowiedzUsuńNiebieskie włosy Mike'a i Bennoda... Leżę ze śmiechu, naprawdę :)
Zaczyna się coś dziać, aż nie mogę doczekać się nowego rozdziału :)
Pozdrawiam :)
Aż nie wiem co napisać. Z każdym rozdziałem jestem coraz bardziej zachwycona (wiem, wiem, nie ja pierwsza tak mówię..).
OdpowiedzUsuńMartwię się o związek Chestera i Niny, coś rąk czuję, że tym rozdzialem coraz bardziej przybliżasz nas do centralnej akcji. Znając Ciebie i Twoją wyobraźnię będzie na prawdę bardzo ciekawie.
Współczuję Ninie przeszłości, tyle przeszła. Chester co prawda popełnił błąd i żałuję, ale współczuję mu tych lęków, że przeszłość wróci. Mam nadzieję, że nie będzie już więcej starć z tym całym Nathanem, widać, że Ninę to ''spotkanie" kosztowało bardzo wiele. Taki gwałtowny powrót wspomnień.
Ta rozmowa pod koniec mnie hmm urzekła. Dokładnie o to chodzi w związku. Pokazanie, że się jest, że można zaufać, kochać, wspierać, ufać, po prostu być. Wiele facetów mogłoby podejrzewać niewiadomo co, jednak Chester zachował się jak prawdziwy kochający swoją kobietę mężczyzna.
No, więc po napisaniu tej epopei pozostaje tylko powiedzieć, że czekam na następny kawał tak dobrej roboty :)
Jak zwykle świetny rozdział. A ta końcówka... Słowa Chestera bardzo mnie zdziwiły, zaskoczyły. O co mu chodziło? I jak Nina na to zareagowała? Czemu skończyłaś w takim momencie?! :D No, ale dzięki temu wybudowałaś napięcie i jestem bardzo ciekawa co się dalej wydarzy. Będę teraz niecierpliwie czekać na kolejny rozdział. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
P.S. Tworzysz cudne szablony! *.*
dziękuję, staram się ^^ Chester tego nie powiedział, on to pomyślał, a to różnica (:
UsuńWłaściwie mogłabym wyrazić swoją opinię w sposób bardzo krótki - uwielbiam Ciebie i to opowiadanie. Tyle, że jak to zawsze ja coś jeszcze dorzucę. A więc po pierwsze - ewidentnie zaczynają się pojawiać niewielkie (bądź wielkie) zgrzyty, które cóż, może jakoś wpłyną na to wszystko, a może nie. TO się okaże.
OdpowiedzUsuńŻal mi straszliwie Niny. Musiała wiele wycierpieć. I to wszystko powróciło akurat wtedy kiedy z Chesterem jest tak średnio...
Fajnie, że myślą o powróceniu do śpiewania (albo raczej Mike myśli, bo Chester wydaje nie być się zbytnio optymistycznie nastawionym do tego). Jak dla mnie nazwa Bennoda jest w sumie oki. Ale powalił mnie Benio i spółka i tak sobie myślę, dlaczego by nie. Oryginalnie, a kiczowatość? Czasami to plus... Ale już tak trochę bardziej na poważnie... Wciąż też martwię się o Chestera. Ta przeszłość nie daje mu o sobie zapomnieć. Oby tylko udało mu się to kontrolować. Samo zakończenie, zwłaszcza te ostatnie zdania jako myśli Chestera chyba idealna pointa rozdziału i mój ulubiony fragment. Nie mogę się już doczekać dalszego ciągu.
Bardzo serdecznie pozdrawiam
Ostatnie myśli Chestera lekko mnie niepokoją. Szkoda mi Niny.. Bennoda jest genialna, no a jak ;D Rozdział jest bardzo dobry, ale czuję,że do ' czegoś' się zbliżamy ;) Czekam na nowy ! ;)
OdpowiedzUsuńJezu, rozdział pełen wrażeń naprawdę! Przez cały czas miałam rozchylone usta ze zdziwienia, a ostatnie słowa Chestera dosłownie zbiły mnie z tropu. Nie sądziłam, że będzie on w stanie wypowiedzieć takie słowa w kierunku swojej dziewczyny, ale mam nadzieję, że miedzy niim jakoś się ułoży. Nina powinna zapomnieć o Nathanie chociaż wiem, że może być jej ciężko. Natomiast Chester w tym momencie powinien być przy dziewczynie, której wspomnienia się odświeżyły.
OdpowiedzUsuńNaprawdę dobry rozdział, ale to chyba nic dziwnego, Twoje całe opowiadanie jest cudowne! Jedno z moich ulubionych i mówię to naprawdę szczerze :)
Zapraszam do mnie na nowy rozdział:
http://live-fast-dont-forget-us.blogspot.com/
Chociaż nie wymyśliłam jeszcze nazwy dla Cherstera i Niny, to wiem, że to będzie OTP:okay? Za dużo tumblra szkodzi. \m/
OdpowiedzUsuńJesteś geniuszem. To, co jest między nimi, wszystkie emocje, niewypowiedziane słowa, przerażająca przeszłość i marzenia na przyszłość. Pure genius. Każde z nich ma wspomnienia, których chce się pozbyć, a które wciąż i wciąż powracają. I jedynym, co ratuje ich przed poddaniem się temu wszystkiemu, jest druga osoba. To tak cudowne, że naprawdę nie wiem, jak to opisać. Po prostu ta Chaz i Nina są jedną z moich ukochanych blogowych par, a tobie, witness., dziękuję za ich stworzenie. <3
Pomysł na reaktywację Linkin Park genialny. Jeśli chodzi o Mike'a, to uwielbiam gościa, taki idealny najlepszy przyjaciel. I ma rację! Nie musi być tak, jak kiedyś, on i Chester mogą stworzyć nowy, wspaniały zespół. Chociaż powrót do pomalowanych paznokci i niebieskich włosów jest mile widziany. ^^
Ciekawi mnie były chłopak Niny. Zapewne jeszcze nie raz namiesza, a Chester pewnie nie zostawi tego ot tak. Boję się tylko, że ta nienawiść i strach kiedyś przejmą nad nim kontrolę i nawet Nina nie da rady wyciągnąć go na powierzchnię.
Pozdrawiam serdecznie. <3
Chaz nie to, że cały czas czuł się źle przez poprzednią noc, to jeszcze po tym co mu powiedziała Nina... W pierwszej chwili myślałam, że to co na końcu powiedział to, że on to powiedział. Całe szczęście, że jej tego nie powiedział, bo chyba nie chcę wiedzieć jak wtedy by się poczuła Nina. Dawał jej cały czas poczucie, że jest z nią, że ją wspiera a jak by tak powiedział, to byłoby jeszcze gorzej. Tylko co z tego, że nie powiedział, jak właśnie tak myśli. Mógłby powiedzieć jej o swojej przeszłości, może wtedy ona by wiedziała na czym stoi i dlaczego ostatnio się tak zachował. Może byłoby im trochę łatwiej. Wiem, że Chaz się boi jej o tym powiedzieć, bo myśli, że ona będzie go inaczej traktować, może racja, trochę inaczej by na niego patrzyła, ale kochać przez coś takiego by nie przestała. Jeśli to prawdziwa miłość, a taka się zdaje być. Jak ona mu powiedziała, on nie zmienił swojego zachowania względem niej, powinien się zastanowić - ona też by tego nie zrobiła. Też się dobrali, oboje coś za sobą mają, chyba przez to powinni się jeszcze bardziej wspierać.
OdpowiedzUsuńNie no Chester! Jak on może mówić, że nie myśleli, że ich piosenka się komuś spodoba. Aż tak nie wierzy w siebie...
Mikey sam?! ooo ;D Podoba mi się jego myślenie, haha, zespół o nazwie Bennoda xd Tylko Chazy ciągle wyskakuje z czarnym myśleniem, chyba jednak nie ma sensu zakładać zespołu, jeśli go ciągle coś dopada. Tylko szkoda w takim układzie Mike'a, który jak widać ciągle myśli o muzyce i próbuje nakłonić Chestera.
"Niezłe buraki z nas były" haha, i są xdd
Chciałabym tak jak Nina od tak wywalić niektóre rzeczy, tak jak ona wywaliła prawie wszystkie ubrania Chaza. Gdyby było można tak jak powiedział, spakować przeszłość do worka i wywalić na śmietnik. O ile prostsze byłoby teraz ich życie.
Co ja napisałam... to co na końcu powiedział to, że on to powiedział - to co na końcu pomyślał to, że on to powiedział. ;D
UsuńZaczęłam dopiero czytać twojego bloga i mam identyczne zdanie jak moje poprzedniczki. Piszesz genialnie. Nie będę powtarzać tego co już dziewczyny napisały. Szkoda mi tylko Chestera i Niny. Oby doszli do porozumienia, a Nathan niech spada na drzewo. Mam nadzieję, że Chaz wyjaśni Ninie swoją przeszłość (gdyż ja sama chciałabym ją poznać ;)) Pozdrawiam, V.
OdpowiedzUsuń[historia-dziecka-z-dea-al-mon.blogspot.com]
biorę do obserwowanych bez żadnego ale.... jak chcesz ja też poiszę opowiadanie o Linkin Park... tzn... jescze o nich nie ma tam nic ale przybędą :)
OdpowiedzUsuńOch, nie wiem co powinnam teraz napisać, mam w głowie kompletną pustkę - zwłaszcza po tej końcówce!
OdpowiedzUsuńI przyznam, że to był jeden z lepszych rozdziałów - o ile można mówić o czymś takim w Twoim przypadku, kiedy praktycznie każdy rozdział jest arcydziełem :)
Um pierwszy raz nie wiem co napisać. Gapię się już chyba półgodziny na to białe tło gdzie można wyrazić swoje zdanie i nic kompletnie nie przychodzi mi do głowy... jednak i tak skomentuje. szczerze powiedziawszy to szkoda mi niny i chestera ponieważ, oboje dużo przeszli i no... oboje bali się powiedzieć tego sobie nawzajem. nina jednak się przełamała i czekać tylko na benningtona aż ten w końcu zechce wyjawić swoją przeszłość. haha mike jest genialny i ten jego pomysł na 'bennode', nie do przebicia. um ale co to za końcówka? jak chester może nienawidzić niny? przecież kocha ją więc może czuć i jedno i drugie? zdziwiłam się, a ty jak zwykle musiałaś przerwać w takim momencie. no wiesz co? okej, powiem, że rozdział jest naprawdę świetny i warty każdej sekundy powierzonej na przeczytanie go. zostało mi już tylko czekać na następny :) [possess-my-heart]
OdpowiedzUsuń