Chester zachłysnął się świeżym
powietrzem i zaraz dopadł go przeraźliwy kaszel, gdy do jego gardła dostały się
drobinki ziemi. Mrugając pospiesznie powiekami, uniósł się na łokciu i
rozejrzał dookoła, próbując chociaż po części rozpoznać miejsce, w którym
przebywał. Nie widział nic, oprócz rozciągając się wokół niego polany, zewsząd
otoczonej gęstym lasem. Mężczyzna usiadł na ziemi, opierając się plecami o
konar stojącego za nim drzewa i potarł dłońmi rozespane oczy. Nie miał pojęcia,
co działo się wokół niego. Dałby sobie rękę uciąć, że jeszcze poprzedniego
wieczora kładł się we własnym łóżku, więc co takiego robił na tej przeklętej
polanie? W dodatku pozbawionej jakichkolwiek oznak życia. Mężczyznę zewsząd
otaczała pusta przestrzeń, która powoli zaczynała go przytłaczać.
Z ledwością uniósł się na rękach
i wstał z twardej ziemi. Od niechcenia otrzepał spodnie z resztek trawy i pyłu,
chociaż bardziej uczynił to, by wytrzeć dłonie z brudu i ruszył przed siebie.
Gdy tylko wyszedł spod korony drzewa, która dawała schronienie przed ostrymi
promieniami słońca, głowę mężczyzny przeszył przeraźliwy ból; zupełnie jakby
ktoś wbijał w skronie maleńkie i niezwykle ostre szpilki. Zatrzymał się w
połowie kroku i złapał się za głowę, prawie upadając z tego wszystkiego na
kolana. Z ledwością zachował równowagę i wziął kilka głębokich wdechów,
próbując uspokoić łomoczące w piersi serce. Działo się coś złego, a on nie miał
zielonego pojęcia, o co właściwie w tym wszystkim chodzi.
Uniósł drżącą dłoń i osłonił oczy
przed nachalnymi promieniami słonecznymi. Przymknął powieki i wziął kilka
głębokich wdechów, delektując się przyjemnie chłodnym powietrzem, które
wypełniło po brzegi jego płuca. Odetchnął z ulgą i otworzył oczy, po czym
rozejrzał się dookoła, po chwili dochodząc do wniosku, że nie znajduje się już
na polanie, ale w czyimś ogródku. Spojrzał na stojący przed nim dom
jednorodzinny i słysząc przeraźliwe krzyki, drgnął nerwowo i bez większego
zastanowienia, podbiegł do drzwi. Kiedy dotknął framugi, poczuł dziwne
mrowienie w dłoni, a skronie znów zaczęły pulsować od przeraźliwego bólu. Ciało
Chestera momentalnie zostało obezwładnione przez niewidzialną siłę i z
ledwością zmusił organizm do posłuszeństwa. Jednym, stanowczym ruchem pchnął
drzwi i wszedł do przedpokoju. Wszystko tonęło w niezwykłej jasności, w
powietrzu unosiły się tumany kurzu, co znaczyło, że pomieszczenie to od dawna
nie było sprzątane.
Kolejny krzyk, błaganie o pomoc i
stłumiony plask, jakby ktoś uderzył kogoś w twarz.
Chester rozejrzał się dookoła
siebie i automatycznie zatrzymał wzrok na wejściu do jednego z pomieszczeń,
skąd dobiegały podejrzane odgłosy. Zrobił kilka niepewnych kroków i zatrzymał
się w progu przestronnego salonu. Nagle zamarł, gdy zobaczył skulonego na
kanapie chłopca i stojącego nad nim mężczyznę. Chciał krzyknąć, kazać mu
zostawić tego dzieciaka, ale nie potrafił, bo każde słowo zatrzymywało się w
gardle i wracało na swoje miejsce. Nogi odmówiły mu posłuszeństwa i z ledwością
podszedł do mężczyzny, który właśnie zamachiwał się ręką na biednego chłopca.
Złapał go za przedramię i odepchnął na bok, sprawiając, że ten stracił
równowagę i runął prosto na stolik.
A później zniknął.
- Hej, nie bój się – wyszeptał
Chester, pochylając się ostrożnie nad chłopcem. – Już nic ci nie grozi – dodał
i uśmiechnął się lekko.
Dzieciak skinął niepewnie głową i
spojrzał w oczy pochylającego się nad nim mężczyzny, sprawiając, że ten
momentalnie zamarł w bezruchu. Czas zatrzymał się w miejscu, a w salonie
zapanowała idealna cisza, w której dało się wychwycić nierówne oddechy i
przyspieszone bicia serc.
- Jak się nazywasz? – spytał
Chester, przerywając tym samym milczenie.
- Nazywam się Chester. Chester
Bennington, proszę pana – odpowiedział chłopiec i w tym momencie w salonie
zapanowała ciemność.
Chester poderwał się z kanapy i
oddychając głęboko, zaczął nerwowo rozglądać się dookoła siebie. Odetchnął z
wyraźną ulgą, gdy dostrzegł znajomy salon i popowieszane na ścianach obrazy,
które kiedyś namalował Michael. Drżącą dłonią starł z twarzy kropelki potu i
odrzucił na bok koc, chcąc nieco ochłodzić rozgrzane i spocone ciało.
Przyjemnie chłodne powietrze wpadające do pokoju przez otwarte na oścież drzwi
balkonowe, ułatwiło ten zabieg i już po chwili Chester doszedł do siebie po tym
koszmarze. Już nie pamiętał, kiedy ostatnio mu się przyśnił i wiedział, że
winnymi jego powrotu były te przeklęte piosenki. Powinien był je zniszczyć, ale
zdawał sobie sprawę z tego, że to i tak na niewiele by się zdało, bo przecież
każde słowo wryło się mu w pamięć, a tych śladów nijak nie mógł się pozbyć.
Podniósł się z kanapy i mocno
przeciągnął, nastawiając kilka kręgów kręgosłupa. Słysząc głośne chrupnięcie w
plecach, jęknął pod nosem i zgarbił się z bólu, który przeszył nagle jego
ciało. Człapiąc bosymi stopami po parkiecie, przeszedł do kuchni, by
przygotować sobie i Michaelowi dobrą kawę. Każdy dzień zaczynał od kilku łyków
tego trunku i czasami zastanawiał się, jak wyglądałyby dalsze godziny, gdyby
jednak tego nie zrobił.
- Coś ty się tak wydzierał w
nocy? – zapytał Michael, wchodząc do kuchni. Popatrzył na pogrążonego w zadumie
Chestera i niepewnie położył dłoń na jego ramieniu, wyrywając go tym samym z
zamyślenia. – Kilka razy mnie obudziłeś, a jak cię obudziłem, to prawie
rzuciłeś się na mnie z pięściami. Nie pamiętasz tego?
- Uhm, nie – odpowiedział
zawstydzony Bennington, próbując przypomnieć sobie którąś z tych sytuacji
wspomnianych przez przyjaciela. – Wybacz, całą noc śniły mi się jakieś porąbane
sny. Kawy? – spytał, potrząsając przed twarzą Michaela dzbankiem ze świeżo
zaparzonym napojem.
- Jasne – rzucił brunet,
uśmiechając się lekko. – Nina do mnie dzwoniła, kiedy poszedłeś spać. Martwiła
się o ciebie. Powiedziałem jej, że jesteś u mnie i skontaktujesz się z nią, jak
się obudzisz.
- Okay, dzięki – mruknął
zachrypniętym głosem Chester i nalał do dwóch kubków trochę kawy. – Napiję się,
trochę ogarnę i wrócę do domu. Czuję, że czeka mnie bardzo trudna i bardzo
długa rozmowa z Niną.
- Chyba należą jej się jakieś
wyjaśnienia – zauważył Michael i opierając się plecami o lodówkę, upił kilka
łyków kawy. Chester posłał mu znudzone spojrzenie, na co on wzruszył ramionami
i poczochrał swoje włosy, które i tak były w artystycznym nieładzie po nocy. –
Wiesz co ci powiem? Ten wasz cały układ o nie mówieniu o przeszłości, to jakiś
idiotyczny pomysł i nie zdziwiłbym się, gdyby okazało się, że to ty wymyśliłeś
– kontynuował, nie dając Chesterowi chwili wytchnienia. Widząc minę
przyjaciela, pokręcił głową z niedowierzaniem i prychnął głośno. – Tak myślałem.
Przecież z waszej dwójki, to właśnie ty nie chciałbyś gadać o przeszłości.
- Aż tak bardzo cię to dziwi? –
Chester spojrzał badawczo na przyjaciela i przewrócił oczami, widząc jego
głupią minę. – Kurwa, miałem jej powiedzieć już na samym początku znajomości,
że kiedyś ćpałem i budziłem się w dziwnych miejscach, nie pamiętając, co
takiego się wydarzyło i skąd się tam wziąłem? Myślisz, że jak ona by
zareagowała? Powiedziała, że to nic takiego i że to było kiedyś, a teraz jest
teraz? Nina nie jest idiotką i doskonale wie, co nałóg robi z człowiekiem. Ćpun
zawsze pozostanie ćpunem, Mike.
- Przecież wiem, ale ukrywanie
tego przed nią w niczym ci nie pomoże – wyszeptał Shinoda, nie chcąc wywoływać
trzeciej wojny światowej z Chesterem. – Jest twoją dziewczyną. Cholera,
chciałeś jej się oświadczyć, a ukrywasz przed nią to, kim byłeś kiedyś. Wiem,
że nie należy wracać do przeszłości, ale jeśli chcesz z nią zbudować coś
trwałego, to powinna wiedzieć o tobie wszystko. Wszystko, rozumiesz? Ogarnij
się i wracaj do niej. Nic tu po tobie – zakończył i lekko się uśmiechnął,
odstawiając pusty kubek na kuchenny blat.
- Skoro mnie nie chcesz –
odpowiedział smutno Chester, jednak zaraz odwzajemnił uśmiech i wyszedł z
kuchni, kierując swoje kroki w stronę łazienki.
Biorąc głęboki wdech, wsunął
klucz do zamku i przekręcił go, po chwili popychając niepewnie drzwi. Od razu
został zaatakowany przez dwa szczeniaki, które nie kryły radości z faktu, że
nareszcie wrócił do domu. Przywitał się z nimi od niechcenia i słysząc ciche
kroki Niny, wyprostował się niczym struna i spojrzał na stojącą w progu salonu
dziewczynę. Dzieliło ich kilka większych kroków, ale mimo wszystko z tej
odległości doskonale widział jej zaczerwienione od płaczu oczy i pozbawione
koloru usta. Z bezradności opuścił ramiona wzdłuż tułowia i posłał szatynce
smutne spojrzenie, jakby chciał jej tym samym pokazać, że to dla niego także
była trudna sytuacja.
- Przepraszam – szepnął po chwili
łamiącym się głosem i przymknął powieki.
Gdy ponownie otworzył oczy, zobaczył
zmierzającą ku niemu Ninę. Zatrzymała się przed nim i spojrzała mu w oczy,
pociągając cicho nosem. Uniosła rękę, chcąc uderzyć mężczyznę w twarz, jednak w
ostatnim momencie powstrzymała się i rzuciła mu się na szyję, mocno go
przytulając.
- Martwiłam się o ciebie –
wyszeptała przez płacz i wtuliła twarz w tors Chestera. – Mike zadzwonił do
mnie i powiedział, że jesteś u niego, ale nie byłam pewna, czy mówi prawdę.
Myślałam, że cię kryje, żebym nie była na ciebie zła – wyszeptała, zaciskając
dłonie na koszuli mężczyzny.
- Przepraszam, że wyszedłem.
Bałem się, że jeśli tego nie zrobię, to stanie się coś złego. Bałem się, że
stracę nad sobą kontrolę – powiedział drżącym głosem i objął silnymi ramionami
kruche ciało szatynki. – Obiecuję, że to już więcej się nie powtórzy.
- Chaz, chyba musimy porozmawiać
– stwierdziła Nina, odsuwając się od mężczyzny. Spojrzała mu głęboko w oczy i
pociągnęła nosem, ścierając rękawem swetra mokre od łez policzki. – Ja nie
wiem, co się z tobą dzieje. Mogę się jedynie domyślać, że to wspomnienia z
przeszłości tak nagle cię zmieniły. Odtrącasz mnie i nie widzisz, że ja tak
bardzo chcę ci pomóc. Już nie pamiętasz, jak mówiłam, że będę z tobą bez
względu na wszystko? Nie wiem, kim byłeś kiedyś, ale czy to ma jakiekolwiek znaczenie?
- Jeśli nie ma, to dlaczego tak
bardzo chcesz wiedzieć, kim byłem kiedyś? – spytał, odsuwając się jeszcze
bardziej od Niny. Zaraz jednak pożałował zadania tego pytania. Przecież wrócił
do domu, by wszystko naprawić, to dlaczego znów to niszczy? – Przepraszam.
- Przestań! Przestań, do cholery,
cały czas mnie przepraszać! – krzyknęła Nina, wymachując rękoma na wszystkie
strony. Szczeniaki, wystraszone nagłym wybuchem dziewczyny, uciekły do sypialni
i schowały się pod rozkopaną kołdrę. – Chociaż raz bądź ze mną szczery! Wolę
najgorszą prawdę, niż kolejne kłamstwa! Dłużej tego nie zniosę… Nie zniosę
tego, rozumiesz? – wyszeptała tak cicho, że Chester z ledwością ją usłyszał.
Kiedy chciał ją przytulić, uderzyła go w rękę i odskoczyła, jak poparzona.
- Pakuj się w takim razie –
powiedział stanowczo, krzyżując ramiona na torsie. Nina otworzyła szeroko oczy
i zmarszczyła pytająco czoło. – Chcesz dowiedzieć się czegoś o mojej
przeszłości? To idź i się spakuj. Zabieram cię do mojego rodzinnego domu –
wyjaśnił, widząc minę dziewczyny. – W żadnym innym miejscu nie dowiesz się o
mnie tylu rzeczy, co właśnie tam.
Chester odstawił bagaże na bok i
skinięciem głowy zaprosił Ninę do środka. Dziewczyna niepewnie przekroczyła
próg pustego domu i rozejrzała się dookoła, przyglądając się meblom znajdującym
się w przedpokoju. Wszystko pokryte było kurzem, co tylko utwierdziło ją w
przekonaniu, że Chester miał rację co do wyprowadzki swojej mamy z tego
miejsca. Widziała po wyrazie jego twarzy, że chyba nieco się rozczarował tym
faktem, bo tak naprawdę przez całą drogę do rodzinnego miasta gdzieś w głębi
serca wciąż tliła się w nim nadzieja, że może jednak po tych latach rozłąki uda
mu się chociaż na chwilę spotkać ze swoją mamą.
Nigdy nie miał z nią zbyt dobrych
kontaktów, tak samo z ojcem, jednak wszystko jeszcze bardziej się posypało,
kiedy w jego życiu pojawił się tamten bydlak. To on sprawił, że Chester stracił
szacunek nie tylko do samego siebie, ale także do własnych rodziców.
Nienawidził ich za to, że nie dostrzegali tego wszystkiego, co działo się za
ich plecami. Czasami wydawało mu się, że po prostu udawali, że niczego nie
widzą, bo tak było łatwiej. Łatwiej było ignorować własnego syna, któremu
odebrano godność, niż wyciągnąć do niego pomocną dłoń i zrobić cokolwiek z tym
potworem.
Czując na ramieniu delikatny
uścisk dłoni Niny, obejrzał się za siebie i lekko uśmiechnął, gdy zobaczył
malujący się na jej twarzy smutek. Odwrócił się do niej przodem i objąwszy
silnymi ramionami kruche ciało szatynki, mocno ją do siebie przytulił.
- Pokażesz mi swój pokój? –
zapytała, przerywając tym samym panującą w pomieszczeniu ciszę. Zaciągnęła się
mocno perfumami Chestera, które okazały się bardzo przyjemną odskocznią od
unoszącego się w powietrzu kurzu. – Jestem trochę zmęczona.
- Dobrze. Pokażę ci pokój, a
później przejdę się na spacer – powiedział ściszonym głosem i złapał dziewczynę
za rękę.
Jego dotyk był tak obcy i ledwo
wyczuwalny, że Nina musiała spojrzeć w dół, by upewnić się, że Chester naprawdę
trzyma ją za dłoń. Westchnęła cicho i uniosła oczy na twarz mężczyzny, z której
próbowała z całych sił odczytać jakiekolwiek emocje, jednak na marne. Jedyne,
co zdołała ujrzeć, to wielka, bezdenna pustka pozbawiona wszelkich nadziei na
lepsze jutro. Ninę zaczynały zżerać od środka wyrzuty sumienia. Żałowała, że
nie powstrzymała swojej wścibskiej natury przez zajrzeniem do tej przeklętej
teczki. Nie powinna była przywoływać tych wspomnień, które na nowo zaczynały
niszczyć mężczyznę jej życia. Sam fakt, że w jego oczach nie mogła dostrzec już
tych iskierek radości, które widziała za każdym razem, gdy w nie spoglądała,
był tak przytłaczający, że gdyby tylko ktoś dał jej taką możliwość, bez
zawahania cofnęłaby czas i na pewno nigdy więcej nie zajrzałaby do tej teczki.
Popełniła błąd, którego miała żałować przez bardzo długi czas.
- Trochę brudno, ale już dawno
nikt tutaj nie mieszkał – powiedział Chester słabym głosem, zapraszając Ninę do
swojego dawnego pokoju.
Dziewczyna zajrzała niepewnie do
środka i lekko się uśmiechnęła, przyglądając się z ciekawością pomieszczeniu.
Wszystko było pokryte grubą warstwą kurzu, jednak dla niej to nie był żaden
problem. Po wyjściu Chestera planowała nieco ogarnąć dom, a przynajmniej
wyswobodzić go spod tony kurzu, który unosił się w powietrzu przy każdym
podmuchu nawet najmniejszego wiatru. Wystarczyło tylko przejść obok jakiejś
szafki, by w powietrze wzbił się obłok duszącego pyłu.
- No to… rozgość się… chyba –
wymruczał nieco speszony, odstawiając walizkę na bok.
Nie brali ze sobą zbyt wielu
rzeczy, bo Chester doskonale wiedział, że długo miejsca w dawnym domu nie
zagrzeje. Chciał jedynie wrócić do tych czterech ścian, licząc chyba na to, że
to chociaż w małym stopniu pomoże mu uporać się z przeszłością. Podobno czasami
jedynym rozwiązaniem jest powrót do miejsca, w którym wszystko się zaczęło, bo
jedynie tam można to wszystko zakończyć. On w to nie wierzył, a jednak wrócił
do rodzinnego domu, podświadomie chyba licząc na to, że uda mu się uporać ze
wspomnieniami.
- Chazy? – Nina obejrzała się za
wychodzącym z pomieszczenia mężczyzną i cicho westchnęła, gdy zmarszczył
pytająco czoło. – Nie wróć za późno, okay?
- Okay. Przejdę się tylko po
okolicy i zaraz wracam – odpowiedział i wyszedł z pokoju, przymykając za sobą
skrzypiące drzwi.
Kopnął leżący na ziemi kamień i
wsunął do kieszeni spodni skostniałe dłonie. Na dworze nie było znów tak zimno,
jednak Chestera co chwilę przechodziły nieprzyjemne dreszcze, a całe jego ciało
drżało, jakby dopiero co wziął lodowaty prysznic i na dodatek zapomniał o
owinięciu się ciepłym szlafrokiem albo chociaż ręcznikiem. Nie czuł się zbyt
dobrze i już sam nie wiedział, co dokładnie sprawiało, że poziom jego
samopoczucia tak nagle sięgnął dna. Nic go nie cieszyło i o ile jeszcze jakiś
czas temu potrafił doskonale maskować swoje prawdziwe uczucia i fakt, jak to
wszystko bardzo go od środka niszczy, o tyle teraz stracił ten talent. Nawet
przed Niną nie umiał już udawać. To tak, jakby nagle ktoś zdarł z jego twarzy
maskę z szerokim uśmiechem i odsłonił prawdziwe oblicze tego mężczyzny. Oblicze
pełne bólu i cierpienia; oblicze pozbawione jakiejkolwiek radości z życia i
nadziei, że to ma szanse jeszcze kiedykolwiek się ułożyć.
Spojrzał zamglonymi oczami na
jednorodzinny dom, w którym dorastał i wypuścił ze świstem powietrze przez
lekko rozchylone i drżące usta. Światła były pogaszone, co oznaczało, że Nina
poszła spać. Lepiej dla niego. Chciał za wszelką cenę uniknąć konfrontacji z
nią. Wolał odłożyć tę rozmowę na inny dzień. Może z dnia na dzień będzie tylko
lepiej? Sam nie wiedział, dlaczego tak bardzo łudzi się, że ten ból, który na
nowo zaczął rozrywać go od środka z czasem stanie się mniej dotkliwy albo po
prostu on nauczy się go ignorować.
Susami pokonał schody i gdy
znalazł się naprzeciwko sypialnianych drzwi, wziął głęboki wdech i po chwili w
końcu przekroczył próg pogrążonego w ciemności pomieszczenia. Nina leżała już w
łóżku zakryta po sam czubek nosa ciepłą kołdrą, więc Chester jedynie zrzucił z
siebie ubrania i zostawszy w samych bokserkach, wsunął się ostrożnie pod
pierzynę. Dziewczyna automatycznie przysunęła się do mężczyzny i wtuliła się
mocno w jego plecy, ciepłą dłoń kładąc na torsie.
- Miałeś wrócić wcześniej –
wyszeptała cicho, opierając brodę na ramieniu Chestera. – Wszystko w porządku?
Wiesz, że jestem tutaj, jeśli będziesz chciał porozmawiać?
- Wiem, ale na razie jestem
strasznie zmęczony – skłamał, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że tej nocy
sen nie nadejdzie. – Jutro porozmawiamy, dobrze? – poprosił zachrypniętym
głosem, a gdy dziewczyna zamruczała coś pod nosem na zgodę, odetchnął z ulgą.
Kiedy szatynka zsunęła dłoń na
jego brzuch, zagryzł usta w wąską linię, starając się nie uciec z własnego
pokoju, od własnej dziewczyny. Nagle jego umysł zalała fala nieprzyjemnych
wspomnień, a on z całych sił próbował się nie rozkleić. Mimo starań po jego
bladym policzku stoczyła się pojedyncza łza, którą natychmiast starł, jakby
bojąc się, że ktoś dowie się o tym, jak bardzo jest słaby.
Give me a sign
Show me the light
Maybe tonight
I'll tell you everything*
Show me the light
Maybe tonight
I'll tell you everything*
* Stone Sour – Taciturn
Nie no, aż nie wiem co powiedzieć, serio. Rozdział jest boski, w pierwszej chwili, gdy czytałam o tej polanie, to normalnie miałam takie myśli, że... Hhahah, najpierw to pomyślałam, że go może porwali, wywieźli, albo coś. Potem myślałam, że Mike coś odchrzanił, aż w końcu mówię sobie "Albo może się upił..." No ale żadne z moich podejrzeń nie było trafione i to chyba dobrze xd Świetnie to opisałaś, normalnie miałam wszystko przed oczami, jakby co najmniej film oglądała.
OdpowiedzUsuńMiałam nadzieję, że Chester w końcu się odważy i już w tym rozdziale wszystko powie Ninie, no ale szkoda. Teraz zaś muszę czekać tydzień -.- xd Jesteś zła, no. Ja już taka zadowolona byłam, a on z tekstem, że jest zmęczony...
Ach, jestem tylko ciekawa jak to wszystko się potoczy z Niną i Chester'em. On nie jest sobą, stara się od niej uciekać, cóż... Mam jednak nadzieję, że dramatu nie będzie i na koniec i tak jakoś to wszystko się ułoży.
Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział ;>
Na starcie mówię, że piszę z telefonu, więc jeśli będą jakiekolwiek błędy, to przepraszam.
OdpowiedzUsuńOkay, przeczytałam i jak zwykle mam teraz kompleksy. :< Wiem, wiem, mówiłam ci już milion razy, że piszesz po prostu wspaniale, ale powtórzę jeszcze raz: masz, dziewczyno, talent! :)
Miałam nadzieję, że Chester opowie o swojej przeszłości, przeliczyłam się i kolejny raz muszę czekać tydzień, żeby się dowiedzieć czy się ośmieli. Nie wiem, jak wytrzymam, zwłaszcza, że przez ostatnie dni wchodziłam na twojego bloga z cichą nadzieją, że może jednak dodałaś rozdział szybciej.
Gdy Chester powiedział Ninie, aby się pakowała, myślałam, że chce, żeby się wyprowadziła. Kamień spadł mi z serca, kiedy okazało się, że chce jechać z nią do jego starego domu! :)
Czekam na kolejny i pozdrawiam :)
Na początku poczułam się lekko skonfundowana, ale na szczęście wszystko okazało się być tylko straszliwym koszmarem. Mam nadzieję również, że Ch. znajdzie w sobie na tyle siły, aby uporać się raz na zawsze z przeszłością i podzielić się tym z N.
OdpowiedzUsuńPoczątek powalił mnie na kolana. Dobrze,że to był tylko koszmar. Tak się zaczytałam,że przestać nie mogłam. Mam jednak nadzieję,że Chester w końcu powie o wszystkim Ninie. Rozdział wymiata, czekam na nowy :)
OdpowiedzUsuńCóż ja mam powiedzieć, gdy po raz kolejny odebrało mi mowę?
OdpowiedzUsuńTrochę zdezorientował mnie ten sen Chestera. Dobrze, że to był tylko sen.
Bardzo mu współczuję, przeszłość nie daje o sobie zapomnieć, a on ledwo sobie z tym radzi. Zdziwił mnie fakt, że był bity, zaskoczył to chyba najodpowiedniejsze słowo. Jednak zastanawiam się, dlaczego w tym domu nie było jego rodziców?: o
Mam nadzieje, że wyjaśnia sobie razem z Nina wszystko i będzie chociaż odrobinke lepiej... :)
Na początku trochę zgłupiałam zastanawiając się co Chester robi na tej polanie na szczęście okazało się że to sen.Współczuje Ninie i Chesterowi kryzysu w związku mam nadzieję że wszystko z czasem się poukłada i Ches powie Ninie o swojej przeszłości.Czekam na kolejny i pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńCzytając ten rozdział stwierdziłam, że związek Niny i Chestera się zakończy. Ten moment, gdy Ches kazał jej pakować walizki na chwilę utwierdził mnie w tym przekonaniu. Jednak gdy przeczytałam o co chodzi od razu odetchnęłam z ulgą. Oni pasują do siebie idealnie i nie wyobrażam sobie, że mieli by się rozstać. Nie wiem czy to dobrze, że Ches postanowił powiedzieć prawdę Ninie. Wydaje mi się, że ona może nie zrozumie, ale na pewno będzie chciała mu pomóc zapomnieć o tych przykrych chwilach. Ale czy Chester da radę o tym wszystkim powiedzieć Ninie? I czy gdy będzie jej o tym mówić, to ona się przełamie i powie o swojej przeszłości?
OdpowiedzUsuńMuszę Ci powiedzieć, że wpadłaś na naprawdę świetny pomysł, by pisać opowiadanie związane z przeszłością. Poza tym rozdział bardzo udany. ;)
Pozdrawiam :*
Nie dzieję się dobrze między nimi. Mam jednak nadzieję, że kiedy wyjawią sobie wszystko nawzajem, uda się to jakoś ustabilizować. Straszliwie szkoda mi Chestera, ale Niny w sumie też. Obydwoje mieli ciężką przeszłość i dla każdego z nich uwolnienie od wspomnień wydaje się być prawie awykonalne. Im bardzie tego pragną, tym gorzej im to wychodzi. Może jednak przeszłość nie do końca zakryje teraźniejszość i uda się im jakoś wygrać z przykrymi wspomnieniami? To się dopiero okaże...
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. Na początku usiłowałam domyślić się skąd ta polanka i chociaż stworzyłam sobie własną teorię to wyjaśnienie okazało się być dużo od niej prostsze i 'moralne' ;) W każdym razie bardzo mi się spodobało wplecenie tego snu i ogólnie tych wspomnień. Wszystko tutaj właściwie się na tym opiera i sprawia, że jest niesamowicie ciekawie.
Serdecznie pozdrawiam
Czy wszystkie Twoje opowiadania muszą być takie cudowne? Bo ja już nawet nie wiem jak ja mam komentować Twoje rozdziały. Jakbym miała opisać jednym słowem to byłoby to zdecydowanie za mało. Uwielbiam Twój sposób pisania, nie jest on wymuszony, a wszystko jest wręcz realistyczne. Uwielbiam osobę Chestera jak i Niny, moim zdaniem są oni cudowną parą wspierającą się nawzajem. Dobrze, że mężczyzna przywiózł ją do swojego byłego domu, mam nadzieję, że zechce jej opowiedzieć swoją przyszłość gdyż sama jestem ciekawa jak to dokładnie było :) Podziwiam Cię, naprawdę! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
http://live-fast-dont-forget-us.blogspot.com/
Pozdrawiam!
W pierwszej chwili to myślę, "co Chaz się w wapmira przemienił, że go słońce razi, czy co", i od razu "matko, co ze mną, witness i Chester-wapmir"... A potem "to sen" i taka duma z siebie, że chociaż raz zgadłam o co Ci chodziło zanim wytłumaczyłaś, haha ^^ zaczynam myśleć, robię postępy.
OdpowiedzUsuńNo a Mike jak zawsze porządnie gada. Mogłabym się podpisać pod wszystkim co powiedział, a szczególnie tym na końcu.
Ej, to w końcu Mike zadzwonił do Niny, czy Nina do Mike'a? ;)
Myślałam, że pakuj się i wynoś, a nie pakuj i gdzieś cię zabieram. ;D
No i zastanawiam się jak zareaguje Nina na przeszłość Chestera. Nie, wróć, zastanawiam się czy Chaz jej powie. Może w końcu zdobędzie się na to.
Mogę się podpisać pod początkiem komentarza umakemesmile, zresztą pod wszystkimi mogę się podpisać, haha. Nie lubię komentować po kilku dniach, bo wtedy mam wrażenie, że wszyscy już wszystko napisali, a ja tylko tak powtarzam za nimi...